Pracownicy Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu obsługiwali pacjentki z covidem, ale nie otrzymali dodatku za swoją pracę. Politycy Lewicy Razem domagają się od dyrekcji szpitala oraz wojewody opolskiego wyjaśnienia sprawy i przyznania pracownikom Centrum covidowych dodatków. Sprawa jednak wymaga chyba interwencji w ministerstwie. Problem dotyczy blisko setki pracowników.
– Wszystko wskazuje na to że problem jest ogólnopolski. Dodatki covidowe przyznano jedynie szpitalom na I i II stopniu zabezpieczenia – wyjaśnia Jerzy Przystajko, rzecznik prasowy opolskiego okręgu partii Lewica Razem. – Na III stopniu zabezpieczenia tego dodatku nie ma, a to ponad 400 złotych na pacjenta. Dyrekcja przyznała, że tych pieniędzy nie dostała, w związku z czym nie miała z czego wypłacić dodatków.
– Nasz szpital od października ubiegłego roku przyjął 80 pacjentek z covidem – przekonuje położna Beata Kunicka, przewodnicząca związku zawodowego z Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii. – Nasz dyżur zaczynał się o godzinie 7.00 i przy pacjencie covidowym dyżurowałyśmy średnio od 3 do 6 godzin. Bez jedzenia, picia, bez możliwości korzystania z toalet. Po tym czasie schodziłyśmy na oddział. Wymieniała nas koleżanka, żeby była ciągłość opieki przy pacjentce i przy noworodku.
– Wszyscy narażali się tak samo jak ci, którzy pracowali w szpitalach covidowych – argumentuje Zawisza. – Mamy pracowników podzielonych na tych lepszych i gorszych. Mimo, iż wszyscy narażali swoje życie i zdrowie. Mówimy również o opiece nad osobami szczególnej troski. Mówimy o kobietach w ciąży, kobietach rodzących, noworodkach, wcześniakach. To jest praca wymagająca nie tylko wysokich kwalifikacji i ogromnych kompetencji, ale jest to przede wszystkim praca trudna.
Zawisza obiecuje doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca czyli wypłaty dodatków. Uważa, że niedopuszczalne są takie podwójne standardy.
Fot. melonik