Tematy zdecydowanie wykraczające poza poziom regionalny, które powinny być  – zdaniem przedstawicieli Mniejszości Niemieckiej – przedmiotem rozmów na poziomie międzyrządowym, poruszył na konferencji prasowej zwołanej wraz z kandydującym do sejmu Januszem Kowalskim sekretarz stanu ds. Polonii, polityki europejskiej oraz dyplomacji publicznej Szymon Szynkowski vel Sęk.

Mniejszość Niemiecka reaguje na zaczepkę MSZ

– Z zaskoczeniem oraz satysfakcją przyjęliśmy fakt, iż dyplomata takiej rangi odwiedził Opole i tutaj postanowił mówić o stosunkach polsko-niemieckich – mówił podczas konferencji prasowej szef TSKN Rafał Bartek. – Odczytujemy to jako rodzaj nobilitacji żyjącej tutaj od pokoleń Mniejszości Niemieckiej. Województwo Opolskie jest bowiem jedynym okręgiem wyborczym, w którym w wyborach parlamentarnych od 30 lat startuje KWW Mniejszość Niemiecka i jest to tutaj jedyne ugrupowanie regionalne. Tematy, które Pan Minister Jako Mniejszość Niemiecka w Polsce w żadnym stopniu nie decydujemy o tym, jaki będzie charakter, wymiar i rodzaj wsparcia Rządu Niemieckiego dla żyjących w Niemczech Polaków. Zaproszenie do rozmów w formacie polsko-niemieckiego Okrągłego stołu odczytujemy jako wyraz zaufania do przedstawicieli naszej organizacji, mogących wnieść więcej zrozumienia dla każdej ze stron w zakresie wzajemnych gestów polsko-niemieckich. Przy tym stole od samego początku zasiadają również przedstawiciele żyjącej w Niemczech Polonii.

Zaskoczył jednak Mniejszość fakt, że wznowienie w czerwcu br. Okrągłego Stołu Polsko-Niemieckiego, który przez ostatnie 4 lata nie obradował, okazał się mocno nacechowane trwającą kampanią wyborczą.

– Wypowiedź Pana Ministra tutaj, w Opolu, odczytujemy zatem jako kontynuację podjętych rozmów przy Okrągłym Stole. Zastanawiamy się, dlaczego ten temat poruszany jest w trakcie trwającej kampanii wyborczej i podejmowany jest w obecności kontrowersyjnego polityka, jakim niewątpliwie jest kandydat na posła Janusz Kowalski? – pytał Bartek.

Przedstawiciele Mniejszości Niemieckiej wyrazili głębokie zaniepokojenie przyjętą obecnie przez polską stronę rządową zasadą wzajemności w tym zakresie. Zasada ta stoi w sprzeczności z ideą praw człowieka i obywatela, których częścią są prawa mniejszości narodowych. Zasada ta – zdaniem Bartka – nie może obowiązywać, gdyż w sposób logiczny musiałaby sankcjonować dyskryminację w Polsce obywateli polskich ze względu na narodowość w każdym przypadku, gdyby w jakimkolwiek kraju sąsiadującym z Polską byliby dyskryminowani Polacy. Byłaby ona nie tylko sprzeczna z ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi chroniącymi prawa człowieka i mniejszości narodowych i etnicznych ale także stałaby w sprzeczności z poprzedzającymi je słowami świętego Jana Pawła II z orędzia na XXII Światowy Dzień Pokoju
z 1989r.

Wtedy papież pisał m.in. ”Istotnie, szacunek im (mniejszościom) okazywany należy poniekąd uznać za kamień probierczy zgodnego współżycia społecznego i jako wskaźnik obywatelskiej dojrzałości osiągniętej przez dane państwo i jego instytucje.”

 Zadeklarowane przez ministra uzależnienie jakiejkolwiek poprawy sytuacji Mniejszości Niemieckiej w Polsce od kroków podjętych przez Rząd Federalny wobec Polaków zamieszkujących
w Niemczech oraz ich organizacji powinno być – zdaniem Mniejszości Niemieckiej – skonfrontowane np. z faktem jednoznacznego pogorszenia dostępności do nauki języka niemieckiego uczniów ostatnich klas szkół podstawowych ze środowiska MN.

Ten stosowany w trybie wyborczym i mało dyplomatyczny sposób rozwiązywania tej sprawy, dziwi nas także głównie dlatego, że kierowany jest przez ministra polskiego rządu do grupy polskich obywateli, którzy pomimo narodowości niemieckiej i często podwójnego obywatelstwa pozostali na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej wnosząc wkład w jej rozwój swoją pracą i lojalnie opłacanymi podatkami. Taka postawa powinna raczej przez rząd RP być stawiana jako przykład wobec stałych, a nawet narastających tendencji emigracyjnych, których skutkiem jest także tak liczna społeczność polska w Niemczech – mówił Bartek.

 

– Zaskakuje nas apel Pana Ministra byśmy „we własnym interesie” wsparli Rząd RP w żądaniach dotyczących sytuacji Polaków zamieszkujących i pracujących w Niemczech, gdyż pomija on źródła powstania naszych społeczności – tłumaczył Bernard Gaida. – Pragniemy przypomnieć, że Mniejszość Niemiecka w Polsce zawsze stawała solidarnie w obronie praw mniejszości polskich, gdy w krajach ich zamieszkania stawali oni
w trudnej sytuacji. Dotyczyło to jednak społeczności, których pochodzenie i sytuacja prawna jest
z naszą porównywalna.  Przykładem może być nasze oświadczenie w obronie szkolnictwa polskiego na Litwie, skierowane do władz litewskich mimo faktu, że w przeciwieństwie do Mniejszości Niemieckiej w Polsce mniejszość polska w tym kraju dysponuje kilkudziesięcioma szkołami z polskim językiem wykładowym. Solidaryzowaliśmy się także z polską mniejszością na Białorusi i Ukrainie. W przypadku tych krajów Polacy tak jak i Niemcy w Polsce żyją na terenach swego wielowiekowego zamieszkania, a w obecnych państwach znaleźli się nie z własnego wyboru, a na skutek przesunięcia granic państwowych w wyniku wojen- przekonywał Gaida.

– Jako Społeczność Niemiecka w Polsce jesteśmy przekonani, że w Polsce będziemy traktowani zgodnie z zasadami konstytucji, prawami obywatelskimi, właściwymi ustawami oraz przyjętymi przez RP umowami międzynarodowymi o ochronie mniejszości narodowych, ich języka i kultury.  Wyrażamy nadzieję, że podobnie jak nam, rządowi RP zależy nie tylko na utrzymywaniu status quo
w tym zakresie, ale na stałym rozwijaniu tych praw i poprawy sytuacji językowej i kulturowej mniejszości wzorem krajów, także z naszej części Europy, których osiągnięcia podziwiamy – mówił poseł Ryszard Galla.

Mniejszość Niemiecka reaguje na zaczepkę MSZ

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.