Jerzy Klimczak posadził to drzewo 20 lat temu. I do dziś jest z niego dumny.
Kasztanowiec, choć chory, z powodu wszechobecnego szrotówka kasztanowcowiaczka przynajmniej na wiosnę wygląda wspaniale.
– Mieszkam na Cieszyńskiej od 1992 roku. Wszystkie drzewa i krzewy własnoręcznie tu sadziłem, podlewałem i pielęgnowałem. Nie wyobrażam sobie co zrobiłbym gdyby ktoś mi to drzewo wyciął – mówi Klimczak.
Na razie nikt nie zamierza go wycinać, ale to co dzieje się z opolskimi drzewami jest przerażające. Nie wiadomo co może przyjść do głowy jakiemuś bliżej nieokreślonemu decydentowi. Ale: niech się boi Klimczaka!