Rozmowa Z Krystianem Czechem, dyrektorem Łubniańskiego Ośrodka Kultury, o roli i znaczeniu kultury w środowisku wiejskim.

Stanowisko dyrektora Łubniańskiego Ośrodka Kultury objął Pan w ważnym momencie, biorąc pod uwagę najnowsza historię Polski. Jak w latach dziewięćdziesiątych wyglądała „praca w kulturze”?

We wrześniu minie 25 lat mojego szefowania. Zaczynaliśmy w 1994 roku kompletnie od zera. A w dodatku to były początki ustrojowej transformacji. W nowej rzeczywistości, w porządku kapitalistycznym, trzeba było się postarać o zdobycie sponsora, o pieniądze unijne, po to, by stworzyć naszym mieszkańcom ciekawą ofertę.

W latach pięćdziesiątych na tym terenie działała Gminna Biblioteka Publiczna, później przez jakiś czas także Gminny Ośrodek Kultury w Dąbrówce Łubniańskiej. Po roku 1989 GOK został zawieszony, a w 1993 rada gminy powołała Łubniański Ośrodek Działalności Kulturalnej, w struktury którego włączono GBP.

Poznaj swój ośrodek kultury. Krystian Czech z ŁOK-u: „Animator kultury stoi na straży tożsamości i tradycji”

Krystian Czech, dyrektor Łubniańskiego Ośrodka Kultury, fot. Mirosław Małecki

Początki były ciężkie?
To był raczej ciekawy i ekscytujący czas. Z perspektywy tych 25 lat myślę, że udało nam się wypracować mocną pozycję w regionie. Aktualnie mamy bardzo bogatą ofertę. Jako animator kultury jestem z tego bardzo dumny. Ale te sukcesy to przede wszystkim zasługa naszego zespołu, który zawsze dobieraliśmy bardzo skrupulatnie.

W ŁOK-u nie ma więc przypadkowych osób…
Każda osoba zatrudniona może się pochwalić bardzo wysokimi kwalifikacjami. Nie ma u nas takich sytuacji, że ktoś pracuje, bo „pasował” czy potrzebował pracy.

Pan również nie trafił na swoje stanowisko z przypadku. Wcześniej był Pan zawsze blisko środowiska…
Przed powierzeniem mi funkcji dyrektora dawaliśmy z Zespołem Pieśni Ludowej „Silesia” dużo koncertów w Katowicach, Zabrzu i Chorzowie. Tamto życie kulturalne bardzo mnie inspirowało. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że miasto rządzi się swoimi prawami, ale w głowie siedziała mi jedna myśl: czy można coś z tego przenieść w nasze środowisko wiejskie i jak by to było…

I tak narodziło się coś wyjątkowego. Już w pierwszym roku po objęciu stanowiska urządził Pan Regionalny Konkurs Literacki „Ze Śląskiem na ty” – dziś jedno z najważniejszych tego typu wydarzeń kulturalnych w Polsce.
Tak. Inspiracją do jego zorganizowania był konkurs „Po naszymu, czyli po śląsku”, wymyślony przez redaktorkę Radia Katowice, panią Marię Pańczyk. Pomyśleliśmy o stworzeniu imprezy w podobnym duchu. Różnica polegała jedynie na tym, że w katowickim konkursie należało wygłosić monolog w gwarze śląskiej, a w naszym – dokonać fonetycznego zapisu w formie gwarowej konkursowej pracy…

Poznaj swój ośrodek kultury. Krystian Czech z ŁOK-u: „Animator kultury stoi na straży tożsamości i tradycji”

Listopadowy koncert galowy z okazji 25-lecia konkursu „Ze Śląskiem na ty” w Filharmonii Opolskiej, fot. Anna Konopka

W tym samym czasie z zespołem Silesia aktywnie popularyzowaliśmy śląskie pieśni ludowe, które wyśpiewane w gwarze najpełniej oddają ich prawdziwy charakter. Staramy się oczywiście w naszej animatorskiej pracy łączyć tradycję ze współczesnością. Mamy wiele wydarzeń, które łączą jedno i drugie w harmonijną całość. To m.in. kilka ostatnich majowych imprez albo zorganizowane 1 i 2 czerwca Święto Gminy dla Rodziny, imprezę z tak samo długą tradycją, jak konkurs „Ze Śląskiem na ty”.

Kto by pomyślał, że ten konkurs aż tak się rozrośnie. W jego temacie nie ma przecież niczego rewolucyjnego. Śląska gwara znana jest od pokoleń, więc dlaczego nagle miałaby wzbudzać większe emocje? Ktoś pomyśli: ot, konkurs jak każdy inny… A jednak wydarzyło się coś innego!
Najczęściej niestety nie potrafimy docenić wartości wynikającej z naszego dziedzictwa. Kultura masowa ma negatywny wpływ na to, co w środowisku wiejskim stanowiło do niedawna o pewnym porządku.

Czy więc to jest tak, że ludzie zdali sobie sprawę z tego, że można utracić bezpowrotnie jakieś elementy ich tożsamości, tradycji, jak język regionalny?
O wszystko trzeba dbać. Nic nie jest dane nam na zawsze. Wiele zwyczajów, obyczajów czy obrzędów z niedalekiej jeszcze przecież przeszłości przestało istnieć. Nas cieszy fakt, że dzięki konkursowym pracom przywracamy i dokumentujemy to, co dla kulturowej przestrzeni, w jakiej żyjemy, jest jedyne w swoim rodzaju. Przez 25 lat zgromadziliśmy ponad cztery tysiące prac.

Kim są uczestnicy i skąd pochodzą?
Najwięcej osób jest z województwa opolskiego, śląskiego, czasem mieszkańcy Niemiec, którzy kiedyś mieszkali na Śląsku. Uczestnikami są uczniowie szkół, studenci, dorośli. Co ciekawe, autorami prac są zarówno autochtoni, żyjący na Śląsku od setek lat, jak i osoby, których rodziny przybyły tu po wojnie ze Wschodu.

Ludzie chcą zapisywać swoje emocje, by innym coś przekazać. Co ciekawe, tymi historiami dzielą się wszyscy mieszkańcy Śląska. Ci, którzy są tu od setek lat, i ci, którzy przyjechali ze Wschodu.

Wiem, że te prace bywają poruszające. Jakie tematy się z nich wyłaniają?
To nierzadko prace poruszające. Jedną z takich była praca Barbary Przybylskiej pod tytułem „Stół jak ołtarz”. Autorka pochodzi z okolic Cieszyna, obecnie mieszka w okolicach Głogówka. W jej tekście stół jest tylko pretekstem do tego, by wyrazić, jak ważną rolę pełnił on w życiu człowieka. Przy stole siadało się do posiłku, rozmawiano i podejmowano ważne rodzinne decyzje. Stół był miejscem modlitwy, rozpoczęcia i podsumowania dnia.

Możemy postawić sobie pytanie: jak wartościowy mógłby być ten przykład w kontekście „doby internetu” i wychowywania obecnego pokolenia. Inna uczestniczka, Anna Lipka z Gogolina, napisała kiedyś o chlebie i pracy prostego człowieka na roli. Autorka zwraca uwagę na etos pracy, uświadamia nam, ile wysiłku trzeba włożyć, abyśmy chleba mieli pod dostatkiem. Interesującą cześć stanowią też prace opisujące lokalne wydarzenia, historie powstania kapliczek, krzyży.

Co Pana fascynuje w gwarach?
Głównie przebogata różnorodność. Gwara, której ja używam na co dzień, jest zupełnie inna niż gwara z okolic Strzelec Opolskich. Jeszcze inaczej mówią mieszkańcy powiatu krapkowickiego. Za każdym razem, kiedy spotykam kogoś z okolic Głogówka czy Białej albo mieszkańców gminy Walce, zachwycam się pięknem dialektu, jakim się posługują. Mało tego! Niezwykłe jest jeszcze to, że w obszarze danego zespołu gwarowego występuje jeszcze wiele różnic dialektycznych. I jak się mam nie fascynować!

Doszło nawet do tego, że konkurs „Ze Śląskiem na ty” ma wymiar naukowy.
Rzeczywiście. Powstało kilka prac magisterskich na ten temat na Uniwersytecie Opolskim, w Toruniu czy Katowicach. Wydajemy kolejne tomy dokumentujące twórczość naszych uczestników. W przygotowaniu do wydania jest kolejny, piąty tom. Od prawie samego początku teksty oceniają znakomici jurorzy, autorytety w zakresie językoznawstwa, kultury i literatury: prof. Teresa Smolińska, prof. Bogusław Wyderka, Piotr Badura, do niedawna jeszcze nieżyjący już dziś opolski poeta Jan Goczoł, werbista z Nysy o. Henryk Kałuża. Honorowy patronat nad konkursem sprawuje pani prof. Dorota Simonides.

Poznaj swój ośrodek kultury. Krystian Czech z ŁOK-u: „Animator kultury stoi na straży tożsamości i tradycji”ŁOK to także dużo atrakcji dla mieszkańców. Jakich?
Prowadzimy bogatą działalność edukacyjną. Przy Łubniańskim Ośrodku Kultury działają trzy zespoły tańca nowoczesnego, zespół mażoretkowy. Posiadamy bardzo dobrze zorganizowane studio wokalne i instrumentalne. Śpiewu i grania uczy się ponad 60 dzieci. Nasi instruktorzy uczą gry na pianinie, flecie, skrzypcach, gitarze, saksofonie, akordeonie, klarnecie… Prowadzimy zajęcia z akrobatyki, plastyczne, rękodzielnicze. W ciągu roku organizujemy ponad sto imprez i wydarzeń.

CZYTAJ TEŻ: Dwie uchatki urodziły się w opolskim zoo! [WIDEO]

Ile czasu potrzeba na wypracowanie takich wyników?
Tak jak powiedziałem, na początku zaczynaliśmy od zera, z jednym instruktorem na etacie. Dzisiaj nasz zespół liczy ponad 20 osób. Żeby wypracować dobrą pozycję i być atrakcyjnym ośrodkiem kultury, potrzeba dużo cierpliwości i pokory, nieustannego zdobywania wiedzy, kreatywności i współpracy, no i przede wszystkim harmonii w zespole.

Praca w kulturze to odpowiedzialność?
Animator kultury nie może być osobą przypadkową. A co do odpowiedzialności za pracę w kulturze, powiem tak: jeśli ktoś chce unicestwić cokolwiek, zacznie od kultury. Zabranie wartości, tradycji prowadzi do utraty tożsamości. My stoimy na jej straży.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. arch. ŁOK

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarka, redaktor wydania miesięcznika Opowiecie.info. Wcześniej związana przez 10 lat z Nową Trybuną Opolską w Opolu. Pisze o tym, czym żyje miasto, z naciskiem na kulturę. Fanka artystów i muzyków, brzmień pod każdą postacią oraz twórczych inicjatyw. Lubi dużo rozmawiać. W wolnym czasie jeździ na koncerty i festiwale, czyta książki i ogląda filmy – dość często o mafii.