Witold Zembaczyński, przewodniczący opolskiej Nowoczesnej oraz poseł Koalicji Obywatelskiej pokazał, jak w poniedziałek posłanki Violetta Porowska i Katarzyna Czochara oraz senator Jerzy Czerwiński wykorzystują sprzęt informatyczny urzędu wojewódzkiego podczas propagandowej konferencji prasowej pod szpitalem tymczasowym w CWK, a więc do działalności politycznej.

– Ten sprzęt został wykorzystany na cele partyjne, a istnieje dzięki podatkom, które my, obywatele, płacimy na funkcjonowanie publicznych urzędów – oburza się Witold Zembaczyński. – Ile jeszcze będzie takich sytuacji w Polsce, że PiS wykorzystuje urzędy wyłącznie do własnych celów? Będę żądał wyjaśnień od wojewody i od opolskiego PiS, jakim prawem wykorzystują zasoby urzędu wojewódzkiego.

W poniedziałek Violetta Porowska, Katarzyna Czochara i Jerzy Czerwiński na konferencji pod CWK zarzucili opozycji, że rzekomo była ona przeciwna tworzeniu szpitali tymczasowych,  które przy trzeciej fali epidemii okazały się tak bardzo potrzebne.

Konferencja okazała się wielkim niewypałem, gdyż zarzucanie opozycji nieuzasadnionej krytyki oraz hejtu mija się z prawdą, ponieważ tak urząd marszałkowski, jak i władze Opola bardzo aktywnie pomagały w budowie szpitala. Po drugie, na tej konferencji parlamentarzystów PiS widać sprzęt należący do urzędu wojewódzkiego, obsługiwany przez pracowników urzędu wojewódzkiego oraz samochód i agregat również z tego urzędu.

Sprawę nagłośnił Witold Zembaczyński, a we wtorek urząd wojewódzki poinformował, że nowy wojewoda  Sławomir Kłosowski nakazał natychmiast sprawdzić informacje posła opozycji. Jeśli potwierdzą się one, winni wykorzystania sprzętu i pracowników urzędu podczas partyjnej konferencji zostaną „przykładnie ukarani”.

Zobaczymy, na ile postępowanie wyjaśniające, wszczęte przez nowego wojewodę opolskiego, jest pokazem siły Sławomira Kłosowskiego, robieniem przez niego porządków w urzędzie, a na ile medialną pokazówką.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.