„Park sensoryczny” w Opolu. Piątek, godzina czternasta. Pogoda ładna, bez upału. To miejsce powinno tętnić życiem. Tymczasem nie ma żywego ducha. Kilku chłopców na boisku bawi sie piłką. Matki z okolicznych bloków wierzyły, że tutaj będa się mogły zatrzymywać z wózkami. Nie ma po nich śladu. I trudno się dziwić.
Na każdym kroku chwasty, brud i nieporządek. Nikt nie dba o ten obiekt. Drzewka może by sie przyjęły, gdyby ktoś je podlewał. Ale w ratuszu nie wiedzą, że istnieje taka konieczność. Potłuczone „szkła” w kalejdoskopie, peryskop tak brudny, że nic przezeń nie widać.
Od dawna zwracamy uwagę na niezabezpieczony głęboki rów z wodą. Dopiero gdy zdarzy się jakieś nieszczęście…
Pomysł świetny – od początku mu sekundowaliśmy. Wykonanie – jak zwykle w przypadku prezydenta Wiśniewskiego. Naobiecuje się, naobiecuje, wyda pieniądze, a potem… kociacabana.
Fot.melonik