„Park sensoryczny” w Opolu. Piątek, godzina czternasta. Pogoda ładna, bez upału. To miejsce powinno tętnić życiem. Tymczasem nie ma żywego ducha. Kilku chłopców na boisku bawi sie piłką. Matki z okolicznych bloków wierzyły, że tutaj będa się mogły zatrzymywać z wózkami. Nie ma po nich śladu. I trudno się dziwić. 

Na każdym kroku chwasty, brud i nieporządek. Nikt nie dba o ten obiekt. Drzewka może by sie przyjęły, gdyby ktoś je podlewał. Ale w ratuszu nie wiedzą, że istnieje taka konieczność. Potłuczone „szkła” w kalejdoskopie, peryskop tak brudny, że nic przezeń nie widać.

Od dawna zwracamy uwagę na niezabezpieczony głęboki rów z wodą. Dopiero gdy zdarzy się jakieś nieszczęście…

Pomysł świetny – od początku mu sekundowaliśmy. Wykonanie – jak zwykle w przypadku prezydenta Wiśniewskiego. Naobiecuje się, naobiecuje, wyda pieniądze, a potem… kociacabana.

Fot.melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.