Corocznie Dni Olesna ściągają tysiące ludzi, dla wielu to czas urlopu i przyjazdu w rodzinne strony. A odpust u świętej Anienki, jak mówi się w oleskim, jest najlepszą do tego okazją, bo z nim pokrywają się Dni Olesna. A jak odpust, to i współczesny rozpust, z programem rozrywkowo-artystycznym i kulinariami, w tym roku wzbogaconymi o smaki z Ukrainy.

– Synowie tak w Niemczech układają urlopy, żeby na Anienke z rodzinami przyjechać do mnie do Olesna – mówi pani Adelajda.

Takich osób, które zakotwiczyły na stałe za granicą, ale będą na tegorocznych jubileuszowych już 30 Dniach Olesna, jest więcej.

Trzydzieści lat temu taka też idea towarzyszyła pomysłodawcy święta miasta, czyli śp. burmistrzowi Edwardowi Flakowi, który po raz pierwszy zorganizował Dni Olesna.

Na św. Annę w Oleśnie jest i do tańca, i do różańca

fot. Damian Pietruska
Medale „Zasłużeni dla Ziemi Oleskiej” z burmistrzem Sylwestrem Lewickim (z prawej).

– To była wspólna inicjatywa burmistrza Flaka oraz tych osób, które wyemigrowały w okolice Ansberga – podkreśla Sylwester Lewicki, burmistrz Olesna. – Tak w 1992 roku zawiązano partnerstwo z tym niemieckim miastem. Teraz nasze Dni Olesna ubogacane są różnymi atrakcjami.

Tegoroczne Dni Olesna, jak zawsze, rozpoczęły się w piątek i potrwają do niedzieli. Zainaugurowano je wręczeniem medali „Zasłużony dla Ziemi Oleskiej” oraz „Róży Olesna” (poniżej publikujemy listę nagrodzonych).

– Róża Olesna powędruje do społeczników, bo to są momenty, kiedy możemy im podziękować za działalność rzecz mieszkańców naszego miasta – podkreśla burmistrz Lewicki.

– I tak już jest, że te osoby, które wyemigrowały, wracają na Dni Olesna, obchodzimy też 30-lecie partnerstwa z miastem Ansberg, więc tegoroczne są okraszone jubileuszem – dodaje Sylwester Lewicki. – Od dzisiaj rozpoczynają się imprezy rozrywkowe w kilku miejscach miasta: na rynku, na promenadzie, w Domu Kultury, w Amfiteatrze. Pojawi się orkiestra dęta z parafii w Oleśnie, a tegorocznymi gwiazdami będą Kamil Bednarek i kabaret Ani Mru-Mru, więc to bogaty program kulturalno-rozrywkowy.

W piątek wieczorem na promenadzie stanęły Koła Gospodyń Wiejskich z lokalnymi przysmakami. Swoje potrawy zaprezentują też panie z Ukrainy, m.in. pierogi, które uwielbiają oleśnianie.

– Tak wiele ludzi zaangażowało się w pomoc Ukrainie, strażacy, harcerze, mieszkańcy, więc dzisiaj wszystkim dziękuję, bo to jest rzecz niezwykła – mówi burmistrz Lewicki. – Przyjęcie tylu osób było możliwe tylko w Polsce.

Burmistrz Lewicki zdradza, że obawiają się tylko sobotnich burz, które mogłyby zakłócić świętowanie i odpust. Jednak bez względu na pogodę, w Oleśnie będzie jak zwykle i do tańca, i do różańca.

 Medale „Zasłużeni dla Ziemi Oleskiej” otrzymali:

Gabriela Wiendlocha, właścicielka Hotelu Olesno – za stworzenie miejsce, które „koncentruje się nie tylko wokół kuchni, ale także kultury czy sztuki”.

Stanisław Pokorski, znany artysta, którego aranżacje plastyczne zdobią wszystkie ważne uroczystości w Oleśnie.

Róże Olesna otrzymali:

Krystyna Sońska, emerytowana nauczycielka – za pracę charytatywną i pedagogiczną.

Bernard Kandora z Borek Wielkich, już czwartą prezes miejscowej OSP – za aktywność społeczną i zaangażowanie w pomoc uchodźcom z Ukrainy.

Ralf Paul Bittner, burmistrz Arnsberga – za zasługi dla współpracy między jego miastem i Olesnem oraz zaangażowanie w pomoc uchodźcom, którzy znaleźli schronienie w Oleśnie.

 

 

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.