Pamiętacie szlabany na granicach, zanim Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, a potem do strefy Schengen? Z takim właśnie szlabanem stanęli dziś Opolanie na Placu Wolności. Tym razem jednak jest to Szlaban dla PiS.

– Rząd PiS prowadzi nieodpowiedzialną grę obliczoną na wyprowadzenie Polski z Europy, aby bez przeszkód deptać praworządność w naszym kraju – mówiła Małgorzata Besz-Janicka z Opolskiego KOD. – Dla nieograniczonej, dyktatorskiej władzy, gotów jest odrzucić zarówno europejski budżet, jak i wszystkie najważniejsze europejskie wartości. Nie dopuścimy, aby Polska po raz kolejny w historii oderwała się cywilizacyjnie, kulturowo i gospodarczo od Europy, dołączając do wschodnich dyktatur pod patronatem Rosji. Nie chcemy szlabanów na granicach, kolejnej cywilizacyjnej zapaści i rządu łamiącego prawo, skłóconego ze wszystkimi sąsiadami, odbierającego nam podstawowe prawa, wolność i bezpieczeństwo.

Już niedługo, 10 grudnia odbędzie się szczyt przywódców państw Unii Europejskiej, w czasie którego rozstrzygną się losy unijnego budżetu na lata 2021 – 2027 oraz funduszu odbudowy gospodarki po pandemii, z których to źródeł Polska ma obiecane ok. 160 mld euro w formie dotacji oraz preferencyjnych kredytów.

Jedyny warunek uzyskania tych środków to spełnienie kryterium zachowania podstawowych standardów praworządności, zawartych w unijnych traktatach. Jednak rząd PiS, który te standardy nieustannie łamie i chce łamać dalej, nie zgadza się na tzw. mechanizm praworządności i zapowiada polskie veto dla całego unijnego budżetu.

-To międzynarodowy skandal i kompromitacja, to faktyczny początek polexitu – uważa Barbara Skórzewska.- Dlatego my, obywatelki i obywatele tego kraju oświadczamy temu rządowi: nie robicie tego w naszym imieniu!

Zablokowanie unijnego budżetu będzie miało katastrofalne skutki dla Polski – zarówno jeśli chodzi o sytuację wewnętrzną, jak i międzynarodową. W efekcie tej decyzji ucierpi większość grup społecznych: budżet unijny zostanie ograniczony do minimalnych wydatków, co oznacza, że możemy zapomnieć o środkach na inwestycje, wypłatach z funduszu spójności, z którego korzystają uboższe regiony, wsparciu rozwoju obszarów wiejskich, programach naukowo-badawczych czy edukacyjnych. Co więcej, rząd chce pozbawić Polaków dostępu do wartego blisko 800 mld euro specjalnego funduszu Next Generation EU, którego celem jest ożywienie gospodarek krajów członkowskich poturbowanych obecnym kryzysem. To Polska i kraje naszego regionu najbardziej skorzystają z tego funduszu, nawet 4-krotnie więcej niż kraje bogate, takie jak Francja czy Holandia. W szczytowym momencie absorpcji tych środków nasz PKB zwiększyłby się nawet o 3,5 proc., a w długim okresie poziom PKB trwale powiększyłby się nawet o 2 proc. Odrzucenie tych możliwości rozwoju to cios wymierzony bezpośrednio w polskie firmy, gospodarstwa wiejskie, samorządy, służbę zdrowia i inne usługi publiczne. Skąd weźmiemy środki? Przy obecnym deficycie finansów publicznych i wyczerpaniu zasobów budżetowych, decyzja rządu może oznaczać jedno: konieczność podwyższenia podatków, czyli kolejne uderzenie w polskich obywateli.

– Zdrajcy, dranie, łobuzy – grzmiał płk Adam Mazguła.

W normalnych warunkach za podjęciem takiej decyzji – decyzji, która na wiele lat zmniejszy zarobki, poziom życia, zasoby i możliwości rozwojowe milionów Polaków – powinny stać poważne przesłanki dyktowane racją stanu. Tymczasem wyjaśnienia, które podaje rząd, są w najlepszym wypadku świadectwem niekompetencji: twierdzenie, że uzależnienie wypłaty funduszy od przestrzegania zasad praworządności jest ingerencją w suwerenność Polski, opiera się na rażącym przeinaczeniu krytykowanych zapisów. Po pierwsze, praworządność – zdefiniowana w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej i doprecyzowana kolejnymi wyrokami międzynarodowych trybunałów – nie jest instrumentem wywierania wpływu politycznego, ale zbiorem formalnych zasad, które mają zapewnić ochronę podstawowych praw obywateli, legalność działań władzy i bezstronność wymiaru sprawiedliwości. Po drugie, mechanizm łączenia wypłat z funduszy UE z praworządnością, na który przystało 25 państw członkowskich, został ograniczony jedynie do kwestii finansowych: chodzi o należyte zarządzanie środkami pochodzącymi z tych funduszy, nie zaś ogólne naruszenia praworządności.

Stanowisko polskiego rządu nie ma więc uzasadnienia ani z prawnego, ani z ekonomicznego punktu widzenia. Niesie też z sobą fatalne konsekwencje dla relacji międzynarodowych. Lekkomyślną decyzją, wynikającą wyłącznie z międzypartyjnych rozgrywek w obozie władzy, utrudnimy wyjście z kryzysu nie tylko samym sobie, lecz także wszystkim krajom należącym do europejskiej Wspólnoty. Brak solidarności w tym trudnym czasie uderza w wizerunek i dorobek historyczny naszego kraju, który 30 lat temu pokazał Europie jak ważne są współpraca i zjednoczenie. Skazujemy się w ten sposób na utratę kolejnych sojuszników i marginalizację. Istnieje realne ryzyko, że rządy innych państw porozumieją się w sprawie programów pomocowych z pominięciem Polski.

Członkostwo w Unii Europejskiej jest polską racją stanu:

· zapewnia Polsce miejsce w wyjątkowej, bo zbudowanej na podstawowych prawach i wartościach, wspólnocie demokratycznych państw Europy,
· przez zdecydowaną większość społeczeństwa uznawane jest za jedno z największych osiągnięć po 1990 roku,
· daje Polsce, razem z innymi członkami Unii, silną pozycję w podzielonym świecie, bo tylko razem możemy stanowić przeciwwagę dla globalnych niebezpieczeństw i wyzwań,
· pozwala budować silny jednolity rynek, gwarantuje swobodny przepływ usług, towarów, kapitału i ludzi,
· daje gwarancje wsparcia i pomocy w sytuacjach kryzysowych,
· unijne fundusze zapewniają Polsce wyjątkowe wsparcie.

Od dnia akcesji do UE Polska otrzymała prawie 190 mld euro, a nasza składka do unijnego budżetu wyniosła nieco ponad 60 mld euro. Bilans jest oczywisty: 130 mld euro zainwestowane w gospodarkę, infrastrukturę, w nowe miejsca pracy, w transfer nowoczesnych technologii i metod zarządzania. Dzięki pracy i przedsiębiorczości Polaków, dzięki tym funduszom osiągnęliśmy szybszy wzrost gospodarczy i społeczny. Mamy większy udział w eksporcie i imporcie towarów i usług, jako Polacy czujemy się Europejczykami. Przynależność do UE to jednak coś zdecydowanie ważniejszego niż tylko dodatkowe pieniądze dla na polskiej gospodarki. To także budowany przez wiele lat wizerunek w oczach europejskich i światowych inwestorów. Polska zyskała miano kraju stabilnego, praworządnego, gwarantującego bezpieczeństwo inwestowania i prowadzenia działalności gospodarczej. Obecne wystąpienia polskiego rządu przeciwko proponowanej zasadzie powiązania wypłaty funduszy unijnych z przestrzeganiem prawa, jednoznacznie podważają zaufanie inwestorów do przestrzegania tych zasad w Polsce. Ma to bezpośredni wpływ na poziom inwestycji w naszym kraju i perspektywy rozwoju gospodarczego i społecznego. Znajdujemy się w krytycznym momencie pandemii, a co za tym idzie groźby kryzysu. Uzgodnione na lipcowym szczycie UE stworzenie funduszu odbudowy i niemalże podwojenie budżetu Unii na najbliższe lata, jest planem wspólnego ratowania sytuacji gospodarczej i społecznej.

Zablokowanie na forum Unii możliwości utworzenia funduszu odbudowy, pozbawi Polskę dostępu do ponad 60 mld euro pomocy. Pozostawi także nasz kraj osamotniony i skłócony z naszymi dotychczasowymi sojusznikami w Europie. Bez tej pomocy nie będziemy w stanie skutecznie ratować gospodarki, miejsc pracy, dochodów rodzin, standardów społecznych, budować odporności wobec kolejnych kryzysów. Apelujemy o skuteczną współpracę z unijnymi instytucjami i liderami.
Eksponowanie w trwających negocjacjach spraw ideologicznych i stawianie przez rząd warunków jest nie do przyjęcia dla demokratycznej Europy. Taka postawa pozbawia Polskę pomocy, bez której polscy przedsiębiorcy nie będą w stanie uratować swoich firm, a dotychczasowe łańcuchy sprzedaży i dostaw zostaną zniszczone.

Unia Europejska bez Polski sobie poradzi, Polska bez Unii – nie. Nie rozumieją tego politycy PiS, którzy myślą tylko o własnych korzyściach i utrzymaniu się przy władzy.

Nie rozumie tego również ów jegomość, który z Bogiem na ustach usiłował zakłócić opolski happening.

Fot. melonik

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.