Wszystko zostało przetestowane  w podopolskich gminach: lekceważyć, grać na czas, szerzyć nieprawdziwe informacje, kłamać, by udając ugodowość zadać cios ostateczny – oszukać z kretesem.

 -Znamy te metody doskonale, tak jak napisano, służą one wyłącznie grze na czas, która osłabia protestujących- uważa Roman Kołbuc, jeden z uczestników protestu głodowego przeciwko ograbieniu podopolskich gmin. -Nauczyciele, którzy – w odróżnieniu od strony rządowej – myślą z prawdziwą troską o swoich uczniach – nie powinni brać udziału w „debacie” o reformie szkolnictwa na Narodowym, tylko zaproponować własny okrągły, a raczej kanciasty stół, najlepiej w jakiejś małej wiejskiej szkole. Rozmowa powinna dotyczyć wyłącznie aktualnych strajkowych postulatów, po których protest zostanie zakończony (nie zawieszony, tylko zakończony!), o pozostałych kwestiach można rozmawiać do woli przez całe wakacje na naszych pięknych stadionach. To jedyna droga!

Obserwowałem dokładnie trwający wiele miesięcy protest mieszkańców podopolskich gmin. To był test: do czego władza może się posunąć. Przeprowadziła swoje, choć protesty nie milkną do dziś. Kolejnym krokiem, była próba powiększenia Warszawy. Tu jednak podniósł się już taki rwetes, że PiS, choć niepyszny, musiał ustąpić.

I to jest jedyna metoda.  Wielka awantura. Tylko to może sprawić, że ta władza sie wycofa. Jeżeli więc nauczyciele usiądą do tego „okrągłego stołu”, bez wstępnej gwarancji, że dostaną żądane przez nich podwyżki, i  że rozmowy będą dotyczyć zmiany podstawy programowej – mogą być pewni przegranej na całej linii. Karty będą znaczone, a w ostatecznym rozrachunku okaże się, że władza gra w pokera, a nie w remika.

Tymczasem władza zaprzęgła do działania nieudolne trole internetowe, które ślepo i za pieniądze wykonują odgórne polecenia. Nieudolne, bo potrafią w wielu wypadkach powielać jedynie przekaz dnia.

Przekaz chwytliwy. Ulegają mu ci, którzy w jakiś tam sposób strajkiem będą dotnięci. Na szczęście nie wszyscy. Widać sporą grupę, szczególnie młodych, którzy potrafią zrozumieć, że zmiany w edukacji są konieczne. Wiadomo im także, że strajk nie jest przyjemny dla nikogo. Nie jest miło. Podczas każdego strajku są straty. Nauczyciele nie mają szansy na presję ekonomiczną – jak inne grupy zawodowe- tym bardziej się ich lekceważy.

-Chciałbym, żeby nauczyciele wytrzymali, żeby się nie dali zmanipulować ministerialnym kanciarzom, którzy właśnie zwijają manatki z nadzieją na Brukselę– uważa Stanisław Tym. -Co się stanie, jeśli w maju nie dojdzie do egzaminów maturalnych? Stanie się źle. Ale jeśli strajk zakończy się triumfem PiS, to będzie jeszcze gorzej. Nie zazdrościłbym naszej partii rządzącej takiej wygranej. Przed oczami wciąż mam te tysiące kwiatów, wiwatów i gratulacji, gdy Beata Szydło wracała zwycięsko z wyborów szefa Rady Europejskiej z rezultatem 1:27.

-Jak teraz nie nastąpi tupnięcie nogą, to pozamiatane– napisał na FB mecenas Jacek Różycki. Tego samego się obawiam. Dlatego pójdę w środę na kolejny wiec popierający protest nauczycieli, w Opolu na Placu Wolności.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.