Blisko 25 mln zł na rzecz uchodźców z Ukrainy w ramach Funduszu Pracy trafiło do wojewody polskiego. To rządowe pieniądze m.in. na zakwaterowanie i wyżywienie uchodźców, jak i na rzecz Opolan, które przyjęły pod swój dach obywateli Ukrainy.

Na refundację kosztów poniesionych przez osoby prywatne z Opolszczyzny wojewoda przekazał już nieco ponad 8 mln zł do samorządów. Dotąd 22 opolskie gminy z regionu wypłaciły pieniądze, a kolejne cztery miały wypłacić w piątek.

– Zachęcam wszystkie osoby przyjmujące uchodźców do składania wniosków – mówi Sławomir Kłosowski, wojewoda opolski. – Te środki finansowe my w tej chwili mamy w urzędzie wojewódzkim na koncie, przekazane z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, z budżetu państwa. One oczekują na to, żeby je wziąć, mówiąc najkrócej, tylko czekamy na wnioski od samorządów terytorialnych. No, z tymi wnioskami jest troszeczkę gorzej…

Po złożeniu wniosku każda z gmin może liczyć na to, że w następnym tygodniu takie pieniądze otrzyma.

– Do finansowania tego zadania podeszliśmy bardzo liberalnie – mówi Łukasz Krężel, dyrektor Wydziału Finansów i Budżetu OUW. – Zaliczkowo przekazaliśmy pieniądze do samorządów, by one od razu mogły wypłacać te kwoty osobom, które udzielają pomocy Ukraińcom. Na wypłatę jednorazowego świadczenia w kwocie 300 złotych również przekazaliśmy już ponad 2 mln złotych. Z naszej strony nie ma przeszkód w wypłacie tych środków.

Z kolei w ramach zadań wojewody m.in. związanych z zapewnieniem zakwaterowania i wyżywania uchodźcom z Ukrainy na Opolszczyźnie rozdysponowano dotychczas 6,2 mln zł. Do powiatów trafiło 1,8 mln zł.

Opolski Urząd Wojewódzki otrzymał także sprzęt mobilny, który pozwoli na szybsze nadawanie numeru PESEL zgłaszającym się uchodźcom wojennym z Ukrainy.

– Do środy na terenie Opolszczyzny nadanych zostało ponad 24 tysiące numerów PESEL, w tym ponad 3200 z Opola – mówi Anna Bartoszek-Dec, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich. – W Głuchołazach Nysie czy Brzegu liczba ta oscyluje w okolicach 1000.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.