Wolni Ludzie z Opola spotkali się by zapytać:  Gdzie są dzieci z Michałowa? Gdzie są prawa człowieka, konwencja genewska, konwencja praw człowieka, prawo europejskie i polska konstytucja? Co się dzieje z grupą z Usnarza Górnego? Nie ma z nimi kontaktu. Przy polsko-białoruskiej granicy zapanował stan wyjątkowo nieludzki.

– Polska, jako państwo, którego granica jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej, ma obowiązek ochrony swoich granic – mówiła Małgorzata Besz-Janicka, szefowa opolskiego KOD. – Nikt nie domaga się ich całkowitego otwarcia. Ale granic nie broni się skazując ludzi na śmierć z wyziębienia i wycieńczenia. Nie wyrzuca się przerażonych dzieci i dorosłych ciemną nocą do lasu i na bagna. Nie odczłowiecza się ludzkich istot na kuriozalnych konferencjach prasowych. Te dzieci, ci ludzie z Michałowa mają imiona. Ponad połowa z nich to kobiety  i dzieci – Siara, Aryas 8 l., Arin 6 l., Alas 4 l., Almand 2 l., Ayten 1,5 roku. To m.in. dziewczynka z warkoczem, dziecko w brudnym kombinezonie z misia, skulona dziewczynka w puchówce obejmująca maskotkę, którą dostała od pogranicznika.

Besz-Janicka razem z Barbarą Skórzewską przedstawiały sylwetki dzieci i dorosłych znanych ze zdjęć, które obiegły cały świat.

– Siara – kurdyjska dziewczynka ze strażnicy w Michałowie z grubym warkoczem. To imię w islamie oznacza Czystą, Świętą, ale raczej można by nazwać ją Ciekawską. Śmiało podchodzi do siatki odgradzającej ją od dziennikarzy i aktywistów, podaje swoje imię. Inne kilkuletnie dzieciaki też przeciskają się między nogami strażników, między karabinami, chwytają ciastka i owocowe musy od wolontariuszy. Na chwilę wychodzi słońce, dzieci ganiają się po placu pod strażnicą. Dwuletni Almand i czteroletni Alas zaczepiają trochę aktywistów, bo chcą się pobawić.

Mężczyzna ze strażnicy w Michałowie – Suat, Kurd z Turcji – wykrzyczał obecnym dziennikarzom i aktywistom, jak działa system push-backów. Przetłumaczyli jego słowa.  – Kiedy idziemy 40 kilometrów na Białoruś, biją nas tam, zabierają pieniądze i odsyłają z powrotem do Polski. I tak w kółko między Polską a Białorusią. Tam w lasach leżą zwłoki. Uwierzcie w to! Błagał, by po raz kolejny nie odstawiać ich na granicę z Białorusią. Mówił, że chcieliby zostać w Polsce, w Europie, ale nawet wolą, by pozwolić im wrócić do kraju, niż odsyłać na Białoruś. Bo pogranicznicy białoruscy ich nie wpuszczają i biciem zmuszają do wchodzenia na stronę polską. Jednak, jak wiemy, cała grupa, przy przejmującym płaczu dzieci, została ponownie wywieziona na białoruską granicę.

Kolejny mężczyzna – Michael ze Sri Lanki – trząsł się z powodu hipotermii tak bardzo, że szczękały mu zęby. Na stopach miał klapki, które grzęzły w bagnie, więc już wolał iść boso. W przemoczonym plecaku miał modlitewnik po tamilsku i kupioną na Białorusi ikonę. Mówił, że nie wie, jaki to święty, ale modli się do niego, by przeżyć. To była ikona św. Mikołaja Cudotwórcy. Do ucieczki ze Sri Lanki namówiła go żona, której brata porwali członkowie organizacji Tamilskie Tygrysy. Bała się o męża, chciała, żeby wyjechał i znalazł dla niej i dzieci bezpieczne miejsce do życia. Tak trafił do Moskwy, a stamtąd na Białoruś.

Olga – 33-latka z Konga, była bardzo chora. Lekarze chcieli zostawić ją w szpitalu w Hajnówce, ale pogranicznik zabrał ją ze sobą. Całą 10-osobową grupę wywieziono. Ostatni SMS do aktywistów brzmiał: „Zostawili nas w porzuconym zimnym domu. Na skrzyżowaniu dróg (Kondratki). Obszar objęty stanem wyjątkowym. Ci żołnierze nie mają serca”.

Novin – 23-letnia Syryjka – znalazła się na OIOM-ie w białostockim szpitalu, walcząc o życie. Śliczna jak obrazek, z burzą ciemnych loków, do szpitala trafiła w stanie skrajnej hipotermii. Jej temperatura ciała wynosiła niecałe 25 stopni Celsjusza. Zaraz po tym, jak trafiła do szpitala, jej serce stanęło. Lekarze przez 1,5 godz. walczyli o jej życie. Szanse były dramatycznie niskie, ale udało się. Na szczęście jej historia zakończyła się dobrze. Jej mąż, Sepan Omar z Niemiec, dzięki dobrym ludziom odnalazł ją w polskim szpitalu.

MOHAMMAD — AMIR — NIDA — ISMAEL… KARIMA — DŻAMAL — FATIMA — ABDUL… Co z nimi? Gdzie teraz są?

Kto odpowiada za takie traktowanie ludzi na granicy? Gdzie są prawa człowieka, konwencja genewska, konwencja praw człowieka, prawo europejskie i polska konstytucja? Kto wprowadził stan wyjątkowy, abyśmy nie mogli się dowiedzieć, jak wielki jest rozmiar tego kryzysu i bezprawia?

Oni również mają imiona i nazwiska – Mariusz Kamiński, Mariusz Błaszczak, Maciej Wąsik, Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, Jacek Kurski i inni  posłowie, politycy i funkcjonariusze  PiS, którzy to wspierają.

Zebrani przenieśli się pod biuro posłanki Violetty Porowskiej i senatora Jerzego Czerwińskiego. Tu urządzili regularny apel uchodźców.

– Żądamy natychmiastowych działań w celu rozwiązania kryzysu humanitarnego:

– Żądamy wpuszczenia na teren objęty stanem wyjątkowym mediów, medyków, prawników, niezależnych obserwatorów oraz organizacji pozarządowych niosących pomoc.

– Żądamy przywrócenia dostępu do informacji publicznej.

– Żądamy przestrzegania traktatów międzynarodowych, konwencji genewskiej i konwencji praw dziecka.

Jak powiedział nie tak dawno Marian Turski „Nie bądźcie obojętni, gdy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne. Bo za chwilę kolejne Aschwitz spadnie Wam na głowę.”  W Polsce nastał stan wyjątkowo nieludzki.

Gdzie jest Aryas?
Gdzie jest Arin?
Gdzie jest Alas?
Gdzie jest Almand?
Gdzie jest Ayten?
Gdzie jest Siara?
Gdzie jest Suat?
Gdzie jest Michael?
Gdzie jest Olga?
Gdzie jest Novin?
Gdzie jest Mohammad?
Gdzie jest Amir?
Gdzie jest Nida?
Gdzie jest Ismael?
Gdzie jest Karima?
Gdzie jest Dżamal?
Gdzie jest Fatima?
Gdzie jest Abdul?

Pod biurem PiS  został po nich symbol:

DZIECIOM CIEPŁO I ZABAWKI.

MARIUSZ KAMIŃSKI, MARIUSZ BŁASZCZAK -WON DO LASU

 

Wolni Ludzie z Opola upomnieli się o dzieci z Michałowa

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.