Dlaczego zawsze warto protestować w obronie gminy Dobrzeń Wielki?

30 lipca na uroczystości Dni Świerkli w wiosce po raz kolejny zawitał wiceprezydent Pietrucha. Pokazówki, przy wsparciu niektórych osób, trwają w najlepsze. Przesunięcie środków na remont ulicy w Żerkowicach (kosztem ul. Wschodniej), spotkania z nauczycielami w Czarnowąsach, wizyty gospodarskie w Brzeziu i wiele innych.

Wiele osób odpuściło walkę o integralność gminy, kiedy okazało się, że władze Opola chcą poszerzyć drogę w Świerklach, a szkoły dostały dotacje celowe na te dwa bądź trzy lata. Wielu uznało, że można by dać sobie spokój z tymi protestami, bo przecież miasto próbuje rozwiązywać lokalne problemy. Warto więc uświadomić pewną rzecz, nie tylko niektórym świerklankom i świerklanom, ale też dyrektorkom szkół, nauczycielom, wciąż zatrudnionym pracownikom Gminnego Ośrodka Kultury, sportowcom, członkiniom i członkom „Naszych Czarnowąsów” i tym wszystkim, którzy dostali jakąkolwiek obietnicę lub jakąkolwiek złotówkę od władz Opola.

Polityka rzadko działa w ten sposób, że władze są dobre i dzielą się tym, co mają. Polityka częściej jest grą interesów. Grą podatną na naciski, na uległość, na rozpoznanie w boju. Widzimy to zwłaszcza teraz, w batalii o sądy. Wszyscy wiemy, że prezydent Duda nie zawetowałby żadnej ustawy, gdyby nie tysiące protestujących w całej Polsce. Nie jesteśmy głupi: wiemy, że to nie dobrotliwość prezydenta, lecz społeczny nacisk przyczynił się do jakiegokolwiek ustępstwa.

Ten sam proces ma miejsce u nas, na Opolszczyźnie. Żadna szkoła nie dostałaby ani złotówki, gdyby nie determinacja i opór protestujących osób. Nikt z Ratusza nie zawitałby na Dniach Świerkli, gdyby nie ten masowy sprzeciw na łamanie samorządności. Nikt nie odśnieżałby naprędce drogi w Borkach w styczniu, gdyby nie ta wielomiesięczna walka. Nie byłoby żadnego spotkania z nauczycielami w Czarnowąsach, żadnej obietnicy poszerzenia drogi w Świerklach i żadnego wsparcia dla sportowców, gdybyśmy nie organizowali miesięcznic, nie blokowali dróg, nie okupowali biura, nie jeździli do Warszawy i nie głodowali.

Wszyscy zrezygnowani dyrektorzy i radni, wszyscy nieangażujący się sportowcy, wszystkie pozostające w domach nauczycielki, wszyscy, którzy pozornie nic nie stracili zawdzięczają to nam, nieustannie protestującym. To dzięki temu, że trwamy w boju i dzięki temu, że sami kiedyś walczyli z nami ramię w ramię, teraz cokolwiek dostali. To protest jest tą decydującą kartą przetargową. Bez niego nie byłoby nic – bez hałasu, jaki udaje nam się zrobić, nie byłoby czego uciszać.

Jeśli nie ma woli przyłączenia się ponownie do walki, to warto chociaż zdawać sobie sprawę ze źródła tych ochłapów, które rzuca się gminie i anektowanym terenom. To protest, którego wszyscy byliśmy kiedyś częścią. Nikt nie oczekuje podziękowań, ale warto o tym przynajmniej pamiętać. A przede wszystkim warto go zawsze wspierać.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie