Każde miasto potrzebuje centrum, przestrzeni centralnej, głównych ulic, które skupiają życie miasta. To prestiżowe adresy, wytworne sklepy, restauracje. A w Opolu? W niedzielę na deptak na spacer?

Na reprezentacyjną ulicę naszego miasta wprowadziła się tandeta. A wystawa sklepowa? Przeżytek. Najważniejsze są napisy: tanio, jeszcze taniej, najtaniej. To skażenie ulic, które powinny być przecież wizytówkami naszych miast, tymczasem wszystko to, czego byśmy się spodziewali na naszych deptakach, wchłaniają galerie handlowe. Tam mamy deptaki, estetyczne witryny sklepowe, są ławki, restauracje. To, co reprezentacyjne, chowa się w galeriach, na zewnątrz jest szybko, tanio, przeciętnie. Jeśli w ogóle jest.

Ulica Krakowska nazwę swą zawdzięcza historii. Dziś powinna się nazywać: Bankowa. Zróbmy mały przegląd od dworca poczynając:

Krakowska street – mojego miasta wstyd…

Krakowska będzie martwa i nic  – nawet idiotyczne trąby, choćby grały – tego nie zmieni. Do tego Biedronka i dwie Żabki, jeden spożywczak i uwaga: Astor i Hollybut. A ponieważ jesteśmy narodem niedowidzącym trzy zakłady optyczne i ze dwie trzy apteki. Do tego Fundusz Ochrony Środowiska, Najwyższa Izba Kontroli, Urząd Marszałkowski, Urząd Miasta, Centrum Aktywizacji Zawodowej, Sanepid, PCK… Brak tylko ZUS-u. Urzędu Skarbowego, lumpeksu (jest w rynku) i burdelu – dopiero co był.

Kto nie zna polecam ulicę Floriańską w Krakowie. Też nie jest idealna ze względu na brak zieleni, ale infrastruktura handlowa jest tu na znacznie wyższym poziomie.

A opolska Krakowska? Krakowska street? Mojego miasta wstyd..

A zieleń? To zdjęcie zrobione dzisiaj.

Cała reszta ( ponad 30 sadzonek już raz wymienionych na nowe) także chora. Miasto nie postawiło diagnozy ale Kasia zapewne powie, że miejski ogrodnik obiecał, że w czerwcu zakwitną.

I ta Krakowska jest wystawiona w konkursie na najlepiej zagospodarowaną przestrzeń?

Mojego miasta wstyd…

Kocham Opole, ale na Krakowskiej długo mnie nie zobaczą. No chyba ze służbowo…

Są oczywiście na Krakowskiej elementy, które pominąłem: Kawiarnia Pod Arkadami czy  Bar Staromiejski, które są na swoim miejscu. Jest ich jednak tak niewiele, że giną w zalewie bezduszności, beozobowości, kamieni i wyniszczonych kikutów udających rośliny.

Mojego miasta wstyd… Już niedługo będzie można przejść z Krakowskiej na „taras widokowy” nad Młynówką i z rozpaczy rzucić się do wody – o ile weźmie się wystarczająco długi rozbieg…

Krakowska street?

Fot. kapitan 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.