Dom, który wybudował jego pradziadek, stoi niemal na wprost narockiego pałacu. Czy myślał kiedyś, by się tam przeprowadzić? Nie, nigdy nie miał takich ambicji. Wraz z żoną wybudował własny dom, w którym do dziś mieszka. Natomiast ten po pradziadku pielęgnuje. Był nawet biurowcem jego, rozwijającej się dynamicznie, firmy. Dziś biura są już w nowo wybudowanej hali – nieopodal pradziadkowego domu.

– Nie powiem, że pałac mi się nie podoba, ale to nie jest coś, czego potrzebuję, co potraktowałbym jako osobisty rozwój – śmieje się Roland Krause.
– Precyzyjnie patrząc mamy już 17 lat działalności. Zaczęliśmy przypadkowo. Tak jak wielu ludzi, budowaliśmy własny dom, który zapragnęliśmy wyposażyć w infrastrukturę własnego pomysłu i własnej produkcji. Potem się z tego zrobiła mała firma. Pracowaliśmy w kilka osób, po to, żeby realizować konkretne elementy wyposażenia wnętrz. Własny dom był poletkiem doświadczalnym. Szybko się okazało, że to, co zrobiliśmy u nas, podobało się naszym znajomym. Usłyszeliśmy, że też coś takiego chcieliby mieć. Dobra strategia i wizja sprawiły, że i pieniądze się na to znalazły. Ważne, żeby uświadomić sobie kierunek, w którym chce się dążyć, ale najważniejsze to mieć obok siebie ludzi, zespół, który będzie harmonijnie współpracował, rozwijał się i wspierał. Precyzyjnie podzieliliśmy zadania. To jest, myślę, podstawa firmy: ludzie, którzy wiedzą lepiej ode mnie czego chcę – śmieje się. Dzięki temu udaje nam się rozwijać projekty międzynarodowe. Dziś prawie 80% produkcji naszego zakładu wysyłamy w świat.
Wracając do początków – najważniejszym moim partnerem i współzałożycielem całego przedsięwzięcia jest moja żona.

Roland Krause wspomina czasy poprzedzające powstanie Krause Design. – Jestem absolwentem szkoły muzycznej. Moim głównym instrumentem jest trąbka, gram na niej do dzisiaj w kilku orkiestrach. Dużo wcześniej graliśmy z żoną na imprezach. Zaczęło się – zanim byliśmy małżeństwem. To była taka pasja i odskocznia od codziennej pracy. Żona ma wykształcenie medyczne i wówczas pracowała w szpitalu w Opolu. Ja jestem mechanikiem-energetykiem z ukierunkowaniem na systemy grzewcze. Idealna grupa do wynajęcia na wesela!

– Zanim założyłem firmę pracowałem w branży grzewczej. Najpierw działałem z ojcem – wiele lat temu, a później 16 lat pracowałem w dużym niemieckim koncernie, w którym zdobyłem wiedzę strategiczną. Zacząłem w nim pracę w 1992 roku, gdy wchodził do Polski – na stanowisku serwisanta. Niebawem powierzono mi organizację tego serwisu, później byłem odpowiedzialny za część techniczną na stanowisku dyrektora technicznego. Przyglądałem się i rozwijałem. Na kolejnym stanowisku zajmowałem się sprzedażą, a przez ostatnich osiem lat stałem już na czele firmy. Do dzisiaj firma funkcjonuje we Wrocławiu. Dojeżdżałem z Naroka do Wrocławia – a była to dłuższa trasa, i śmiałem się, że mam po drodze tylko jedne światła, a koledzy z centrum, no cóż…

– Praca w tym koncernie dała mi bardzo dużo: rozwój, wiedzę i szerokie spojrzenie. Będąc prezesem, w wieku czterdziestu kilku lat zacząłem się zastanawiać czy to jest właśnie to, co do końca życia chcę robić. Czy dalej pracować dla kogoś, czy otworzyć własny rachunek?

Krause Design. Z maleńkiego Naroka od Bostonu po Kair

Jak wielokrotnie zaznacza, decyzje podejmował razem z żoną i ona jest współtwórczynią i współwłaścicielką działającej dziś firmy Krause Design. Rozwój poszedł szybciej niż można się było spodziewać. – Oprócz zakładu w Naroku powołaliśmy do życia drugi w Gogolinie – otwarty dwa lata temu. – Na dodatek wspólnie z przyjacielem z Niemiec, uruchomiliśmy kolejne przedsiębiorstwo zajmujące się zupełnie czym innym – elementami auto-motiv w Kątach Opolskich. To też jest bardzo ciekawa branża, która potrafiła mnie zainteresować i wciągnąć. Właśnie obchodziliśmy dziesięciolecie tego zakładu – konkretnie dziesięciolecie założenia firmy (13 czerwca 2012), bo zakład powstał dwa lata później.

Roland Krause realizuję się równocześnie w obu branżach. Zakład w Naroku właśnie się rozrósł – przeszedł już trzeci etap powiększania hali produkcyjnej. Dobudowano pomieszczenia, w których mieszczą się eleganckie biura z salą konferencyjną.

– Zależało mi na rozbudowie firmy właśnie tutaj w Naroku. Tutaj się urodziłem i ten obiekt, który znajduje się bezpośrednio przy głównej drodze, w którym jeszcze dwa lata temu były biura – to jest budynek wybudowany przez mojego pradziadka. Gdy miałem 16 lat, ojciec dał mi list, napisany przez pradziadka przed laty, w którym apelował, żebym nigdy nie zapomniał skąd są moje korzenie, że to jest moje miejsce i tutaj powstała moja rodzina i bym nigdy nie zapomniał, by wspierać otoczenie i działał na rzecz społeczności i wspierał okoliczną ludność. Pradziadek prowadził tu gospodarstwo. Tu, gdzie dzisiaj są hale produkcyjne stała jego stodoła. … Gdy ja się urodziłem pradziadek miał już 93 lata. Nie pamiętam go, bo zmarł, gdy miałem trzy miesiące. Natomiast on nawet na pewno trzymał mnie na rękach. Postanowił zostawić dla mnie przesłanie. Nie wszystko jestem w stanie przeczytać, bo jest to pisane już zmęczoną ręką, ale jest to fantastyczna pamiątka, która motywuje mnie do tego, by rozwijać się w Naroku, z korzyścią dla Naroka i jego mieszkańców.

– Pracujemy nad tym, żeby w domu pradziadka pojawiło się coś nowego, innego. Nie chcę jeszcze mówić co, ale myślę, że za półtora roku, najdalej dwa lata otworzymy tam nową działalność gospodarczą.

Krausowie dorobili się czwórki dzieci. Jedna z córek pracuje w Krause Design od kilku lat. Zajmuje się marketingiem, ale nie tylko. – Ostatnio poprowadziła uroczyste otwarcie nowo wybudowanej części zakładu. Jednak, żeby prowadzić firmę konieczne jest rozszerzenie specjalizacji. Dlatego, żeby zdobyć szersze spojrzenie, przechodzi przez różne działy, a w tej chwili zajmuje się planowaniem produkcji.

Od samego początku firma Krause Design zajmuje się obróbką materiałów mineralno-akrylowych. – Dostarczamy wyposażenie do łazienek, wykonujemy także różnego rodzaju lady recepcyjne. Specjalizujemy się w wykonywaniu sal operacyjnych, ze względu na charakterystykę materiału, którym się zajmujemy. Ma on bardzo dużą gęstość i przez to jest antybakteryjny, bardzo łatwo go utrzymać w czystości. Sale operacyjne, wymagają szczególnej sterylności, dlatego właśnie proponujemy ten materiał. Pojawiają się oczywiście nowe dekory, kolory, ale sam skład materiału, w siedemdziesięciu procentach z tlenku aluminium, pozostaje prawie niezmienny.

Solid Surface to produkt naturalny: tlenki glinu z żywicami akrylowymi plus barwniki.

Materiał stosowany w Krause Design ma kilka nietypowych możliwości. Pierwszą z nich jest termoformowanie czyli podgrzany do odpowiedniej temperatury da się wyginać. Druga zaleta, to możliwość łączenia bez pozostawiania śladu. Do tego dochodzi obróbka mechaniczna a materiał ten ma taką sama strukturę w każdym miejscu. – Łącząc te trzy możliwości możemy robić elementy o bardzo wyszukanych kształtach i o bardzo dużych rozmiarach, ale także niewielkie czy wręcz drobne elementy – na przykład stoliki wagonowe.

Krause Design. Z maleńkiego Naroka od Bostonu po Kair

– Nazwa Krause Design zobowiązuje, dlatego staramy się robić projekty ciekawe, indywidualne i niepowtarzalne. Natomiast technologia daje nam szansę współpracy z najróżniejszymi branżami. Od typowej kuchennej, gdzie produkujemy blaty (stół, przy którym siedzimy też jest naszej produkcji) do hotelarskiej – gdzie dostarczamy meble łazienkowe. Wyposażamy kilka sieci hotelowych na świecie. W tej chwili kończymy zamówienie do hotelu w Bostonie: 370 pokoi, dla których wyposażamy łazienki. Jedną z głównych jest branża transportowa: produkujemy różnego rodzaju wyposażenie wagonów kolejowych. Odległość między kuchnią a wagonem jest duża – śmieje się – ale technologia ta sama. Naszymi klientami są PESA z Bydgoszczy, „Newag” w Nowym Sączu, SIEMENS w Krefeld w Niemczech. Kolejna branża to szpitalnictwo i wyposażenie sal operacyjnych.

Materiał, którego używa firma Krause nadaje się także na fasady budynków. Został wykorzystany w wybudowanej właśnie, hali swojej firmy. Natomiast całkowitą nowością jest wyposażenie muzeów.  – Od roku dostarczamy produkty do największego budowanego na świecie muzeum w Kairze, usytuowanego nieopodal piramidy Cheopsa. Wytwarzamy dla nich podesty, na których eksponowane są artefakty. Te podesty są bardzo różnej wielkości. Od niewielkich po giganty. Największy może być  wielkości naszej hali fabrycznej. Na nim nikt oczywiście nie będzie niczego stawiał: do niego będzie się wchodzić. Projektanci wybrali nasz materiał, ponieważ nie emituje żadnych związków, które mogłyby wchodzić w reakcję ze starożytnymi skarbami, jest produktem mineralnym i ma dużą gęstość. Stąd nasza obecność w tym projekcie.

Zdobycie takiego zamówienia z Kairu świadczy o niezwykłej aktywności Krause Design na rynkach europejskich i światowych. – Uczestniczyliśmy, dzięki OCRG, w targach i tam złapaliśmy kontakt. Ale to jest także odpowiednia strategia, dobrze zorganizowany dział sprzedaży. Konieczne są do tego osoby, które znają języki obce i łatwo się w nich komunikują. Dużo dają nam także kontakty z projektantami i zadowolonymi klientami, którzy nas polecają i dzięki temu mamy takie zamówienia. Po zamówieniu dla muzeum kairskiego przyszło jeszcze odleglejsze – z budowanego muzeum w Omanie… Nie zapominamy o kraju: niedawno zostało otwarte muzeum w podziemiach katedry katowickiej, które także jest przez nas wyposażane. Zastosowaliśmy tam sporo ciekawych technologii związanych z multimediami i niecodziennymi pomysłami architektów. Jest tam element, „ściana duchowości” – zupełnie nietypowa podświetlana konstrukcja.

 

Udało się firmie przejść obronną ręką przez pandemię, lockdowny i wszystkie te perturbacje, które sprawiły, że tyle firm upadło w ciągu ostatnich dwóch lat. Krause nikogo nie zwolnił, nie obniżał płac. bardzo dbano w firmie o warunki sanitarne. nie było ciężkich przypadków choroby. Nikt w firmie się nie zaraził. Oczywiście także niektórzy jego pracownicy chorowali, ale był to wirus przyniesiony z zewnątrz.  – Pomaga nam także fakt, że jesteśmy związani z różnymi branżami. Nawet jeśli jakaś niedomagała czy upadała, mieliśmy zamówienia od kogoś innego z innej strony świata. Myślę, że pomogła nam w tym wszystkim właśnie nasz strategia, dbałość o rozwój, przewidywanie co będziemy robić jutro. Klienci też oczywiście byli przerażeni pandemią i mogło się zdarzyć, że nie mielibyśmy co robić, ale dobrze spożytkowaliśmy ten czas: mieliśmy plan jakie zadania dać naszemu zespołowi, co chcemy zrobić. Ulepszaliśmy technologię, poprawialiśmy metody klejenia, szlifowania. Okazało się jednak, że nie musieliśmy się obawiać braku zleceń, ale co poprawiliśmy co usprawniliśmy czego się nauczyliśmy – pozostało nasze. To procentuje.

W obydwu zakładach: w Naroku i w Gogolinie Krause zatrudnia 52 osoby. – Zatrudniamy kolejne. Pracują u nas dwie osoby z Ukrainy – już od trzech lat. Niedawno przyjechały trzy kolejne. Mieszkają w sąsiedniej miejscowości i też zostały u nas zatrudnione.  Jednego, z tych dłużej pracujących, wyznaczyliśmy na lidera, który zarządza nowymi osobami oraz wdraża ich.  Szukamy nowych pracowników i cały czas zatrudniamy. Myślę, że jeżeli ktoś prowadził firmę to doskonale wie, że aby mieć dobrych pracowników trzeba ich poznać, wyszkolić i przygotować.

Fot. Kapitan, Krause Design

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.