Jest rzeczą oczywistą, że pisanie listów do Jarosława Kaczyńskiego – chyba, że jest się Kamińskim albo Wąsikiem – mija się z celem. Nie przeczyta, bo cóż interesującego dla „jednego z najmądrzejszych ludzi na świecie” może być w czyimkolwiek liście. Dlatego forma listu otwartego ma głęboki sens – przeczytają go pretorianie prezesa – i nie tylko.
Nikt mnie nie upoważnił do komentowania tego pisma. Na pewno jednak wiem, że warto przypominać wyczyny Kaczyńskiego. I niech nikt mi nie mówi, żebym nie straszył PiS-em…