Z Beniaminem Godylą, opolskim senatorem Koalicji Obywatelskiej i nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w powiecie oleskim, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Wygrał pan z poprzednim przewodniczącym Stanisławem Belką, obecnym wicestarostą w powiecie oleskim. Powiecie, który od ostatnich wyborów już w mniejszym stopniu kojarzony jest z mniejszością niemiecka, a raczej z PiS.

– Nie do końca jest tak, jak pani mówi i jak jest odbierane. W naszym powiecie są dwie gminy, gdzie głosuje się na PiS, to Praszka i Rudniki. To gminy, które po zmianach administracyjnych przyłączono do naszego województwa, powiatu oleskiego. Gminy Olesno, Radłów, Zębowice i Dobrodzień nie identyfikują się z PiS.

– Jak popatrzeć w przeszłość, to ta identyfikacja tych dwóch gmin Praszki i Rudnik nie była taka, jak pozostałych gmin powiatu oleskiego.

Mieszkańcy tych gmin nie mogli być tak stabilni, jak pozostali mieszkańcy powiatu od pokoleń mieszkający w tym samym miejscu. Przykład Praszki dotyczy przemysłu, który w latach 70. przyciągnął ludzi z całej Polski. W przeszłości Praszkę nawet nazywano „czerwonym” miastem.

– Niektórzy twierdzą, że do tego dochodzą zaszłości historyczne.

Nie wolno posługiwać się uproszczeniami. Jako pracodawca zatrudniałem ludzi z tamtych gmin, to bardzo dobrzy pracownicy i porządni ludzie. Więc te wszystkie uproszczenia mogą być krzywdzące, tego nie wolno robić. A identyfikacja partyjna, brak czegoś stałego, to trudny temat. Musiałaby powstać wnikliwa praca badawcza, żeby nam na to odpowiedzieć.

– Został pan szefem PO w powiecie oleskim, czy teraz zaprowadzi pan swoje porządki?

– To będzie kontynuacja, ale z nową krwią. Nie zamierzam gór przenosić, ani burzyć mostów, a mogę jedynie ulepszać i poprawiać. I mam taką swoją zasadę, że nigdy nie krytykuję swoich poprzedników, bo jeszcze nie wiem, jak sam będę działać. To, co mam na uwadze, to wybory parlamentarne za dwa lata. Chyba nic wcześniej się nie wydarzy, tak mi się wydaje. Musimy myśleć o tych wyborach, żeby nastąpiła zmiana. A pracy się nie boję.

– Czyli to będzie organiczna praca u podstaw?

To jest trochę tak jak w biznesie, nigdy nie zaczyna się od brania dużych pieniędzy. Ten duży efekt nie przychodzi od razu i z góry. Żeby wygrać na górze, trzeba dużo pracować na dole. A w Oleśnie dobrze się pracuje, tam jest wielu sprzymierzeńców takiej pracy. Wiele z tych ludzi jest mocno obrażonych na to, że PiS zawłaszczył Kościół. Oni mówią „Kościół jest wspólny, a nie partyjny, PiS”. Niektórzy z nich głosowali na PiS, bo występował z Kościołem. Ci ludzie utożsamiali PiS z wartościami Kościoła. I widzą, że bardzo się pomylili, a PiS sprawił, że wiele ludzi przestało chodzić do kościoła. Ludzie przeżyli przebudzenie.

– Jak pan zamierza dotrzeć do ludzi?

Trzeba przekazywać prawdę, obiektywne informacje. Ze swoim przekazem nie może docierać do ludzi tylko TVP. Musimy mówić o tym, że trzydzieści lat temu skończyliśmy z murami, a PiS teraz chce stawiać mury na granicy polsko-białoruskiej przed kobietami z dziećmi! Trzeba chronić granic państwa, to jasne, ale nie przed kobietami i dziećmi. Matkę Boską noszą na piersiach, a to, co robią, jest niechrześcijańskie! Są inne metody obrony granic, ale nie murem. Granica musi być kontrolowana, chcieli nam pomóc w tym Niemcy, bo to granica Schengen, granica europejska, ale obecnie rządzący wolą to zrobić sami. I budować dalej mury przed kobietami i dziećmi. A przecież jest tyle innych możliwości. Powinno się tych ludzi nauczyć u nas pracy i języka, bo przecież u nas nie ma kto pracować. PiS woli jednak budować mury… I nie tylko z budowaniem murów się cofnęliśmy, ale już ze wszystkim.

– Jaki postawił sobie pan cel?

– Przygotowanie ludzi do wyborów parlamentarnych. Teraz króluje cynizm i zło! Naród tak wychowują, żeby ten rząd kochał ich za pieniądze. Przez następne trzydzieści lat będziemy po rządach PiS, po tej dewastacji kraj odbudowywać. Mam nadzieję, że Pan Bóg oświeci ludzi, żeby zobaczyli tak, jak jest, całą prawdę. A w powiecie oleskim będę się wsłuchiwać w ich problemy ludzi, więc w soboty i niedziele będę w gminach powiatu oleskiego, żeby spotykać się z mieszkańcami i zapoznawać z ich problemami.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.