W czwartek i piątek Bąków pod Kluczborkiem stał się stolicą opolskiej przedsiębiorczości społecznej. Piąte już Targi Ekonomii Społecznej odbywały się pod hasłem współpracy z samorządem.

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęćDo Bąkowa zjechały stowarzyszenia, spółdzielnie socjalne, Centra Integracji Społecznej, Warsztaty Terapii Zajęciowej oraz Ośrodki Współpracy Ekonomii Społecznej z całej Opolszczyzny. Wszyscy mogli zaprezentować swoją działalność oraz podzielić się swoimi doświadczeniami. Było też wielu opolskich samorządowców – takich, którzy wiedzą, że współczesny samorząd działa lepiej, kiedy współpracuje z przedsiębiorstwami społecznymi.

Organizatorem targów było Stowarzyszenie Animacji Lokalnej Arkona w Byczynie, pod egidą Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Opolu i Marszałka Województwa Opolskiego.

Nie zawsze to, czym się zajmują podmioty ekonomii społecznej w swoich małych miejscowościach jest widoczne i docenione. Jednak wielu samorządowców już się przekonało, że współczesna społeczność lokalna bez tych ludzi już nie może się obejść. M.in. organizują imprezy, sprzątają, naprawiają oraz opiekują się tymi, którzy tej pomocy wymagają, wyręczając tym samym samorządy.

To, jak istotna jest rola przedsiębiorczości społecznej dla samorządu, podkreśliła obecność Andrzeja Buły, marszałka województwa opolskiego, który w czwartek oficjalnie otworzył Targi Ekonomii Społecznej.

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęć– Dziękuję wam za odwagę, że tworzycie przedsiębiorstwa społeczne – zwrócił się do uczestników targów marszałek. – A najważniejszy jest ten, który organizuje drugiemu człowiekowi pracę i pomoc oraz poprawia jakość życia innym.

– Piąta już edycja Targów Ekonomii Społecznej to bardzo ważne spotkanie i wydarzenie – mówił Opowiecie.info marszałek Andrzej Buła. – Ekonomia społeczna przywraca ludzi na rynek pracy, a dla zagrożonych wykluczeniem praca ma być szansą by się odnaleźć w społeczeństwie. Nasi mieszkańcy, którzy się angażują w podmioty ekonomii społecznej, to ciekawi ludzie, którzy w sposób odważny tworzą podmioty ekonomii społecznej. Odważni dlatego, bo to jest działalność gospodarcza otoczona wszelkimi przepisami i obowiązkami. Ważne jest, abyśmy my, samorządowcy, dla tych podmiotów ekonomii społecznej, dla tych ludzi, tworzyli wsparcie. One nie mogą zostać same ze swoimi problemami, muszą w nas widzieć pomoc.

Jak podkreśla marszałek, są możliwości pozyskania pieniędzy są na animację podmiotów ekonomii społecznej, są pieniądze żeby zatrudniać ludzi, są pieniądze na infrastrukturę w konkursach. I wiele już powstało z pieniędzy dedykowanych podmiotom ekonomii społecznej.

– A i zrozumienie wśród samorządowców dla przedsiębiorczości społecznej jest coraz większe – dodaje marszałek. – Nie można tego porównać z tym, co było osiem lat temu, kiedy zaczynaliśmy…

W Bąkowie można było wysłuchać konferencji m.in. o nowych możliwościach prawnych na styku samorządu i przedsiębiorstwa społecznego.

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęćNa Opolszczyźnie takim wzorcowym samorządem jest Byczyna, gdzie spółdzielnie socjalne działają od dawna. Iwona Sobania, burmistrz Byczyny, w panelowej dyskusji ze Zbyszkiem Prałatem, prawnikiem Stowarzyszenia na Rzecz spółdzielni Socjalnych z Poznania przyznała, że władze gminy swoje dojrzewanie potrzebowały aż szesnastu lat. Wcześniej w wynikach pracy ludzi z Centrum Integracji Społecznej w pobliskich Polanowicach widziano niedoróbki i bylejakość.

– A teraz nie wyobrażam sobie życia bez Centrum Integracji Społecznej, bo oni są wszędzie – mówiła burmistrz Sobonia. – Oni organizują festyn, oni organizują catering, wszystkie prace porządkowe naszej gminy są wykonywane przez CIS.

Przez ten okres kilkunastu lat przez CIS w Polanowicach przeszło 650 osób bezrobotnych, uzależnionych, po wyrokach.

– Te osoby znalazły później zatrudnienie, nauczyły się tam żyć poprzez pracę – podkreślała pani burmistrz. – Jak widać, to, do czego centrum zostało powołane, zadziałało. W naszej gminie, niezależnie od władzy, wpisało się już na stałe w krajobraz. Bo mam fantastycznych ludzi takich jak Wiola Kardas oraz instruktorów.

Pani burmistrz podkreślała, że np. spółdzielnia socjalna Gród (drewniany gród został wybudowany z funduszy unijnych, przy wsparciu finansowym samorządu-aut.) oraz wiele innych wykonują zadania, które mogą zwolnić urzędników z wielu obowiązków. Podkreśliła, że kiedy są problemy po wichurach, dzwoni do spółdzielni socjalnej Las Vegas, a oni natychmiast, jak najbardziej sprawna służba, przyjeżdżają ze sprzętem i ludźmi oraz usuwają powalone drzewa. Bez zbędnych procedur.

– Kiedy przyprowadzono kiedyś pana Andrzeja Kościuka, na początku powiedziałam, że to oszołom, a pan burmistrz Grüner odpowiedział mi, że takich oszołomów nam potrzeba – dodaje burmistrz Sobania. – Po latach ich przeprosiłam, bo sama się przekonałam, że takich oszołomów nam właśnie potrzeba. A całe rycerstwo działające w Byczynie działa dzięki panu Andrzejowi Kościukowi. Dzięki niemu działają te wszystkie imprezy, bez naszego udziału, nic nas nie obchodziło, bo tylko udostępniliśmy gród rycerski. Teraz dodatkowo ta spółdzielnia zatrudnia ludzi.

A jak mogą współpracować samorządy z podmiotami ekonomii społecznej?

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęć– Są narzędzia, które powodują, że obydwie strony (samorząd i podmioty ekonomii społecznej) są zadowolone ze współpracy, bo jest procedura in-house, czyli zlecania zadań bez stosowania pełnej procedury prawa zamówień publicznych, czyli zlecanie zadań własnemu podmiotowi – mówił Zbyszek Prałat, prawnik z Poznania. – Z tego korzystają samorządy, które mają własne spółdzielnie socjalne. Z jednej strony zatrudnia się osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, z drugiej strony negocjuje się odpowiednie wynagrodzenie. Spółdzielnia nie musi wypracować wielkiego zysku dla prywatnego właściciela, ona dzięki zyskowi, który wypracuje, może lepiej pracownikom zapłacić. Uważam, że procedura in-house jest narzędziem stymulowania rozwoju różnych usług w społecznościach lokalnych.

Zbyszek Prałat dodał, w Poznaniu założono spółdzielnię socjalną, gdzie zatrudnia się osoby, które zalegają z czynszem. Część wynagrodzenia przekazywana jest na spłatę długu, ale zdecydowana większość trafia na ich konta. I dopóki pracują, bez obaw mieszkają i nie są zagrożeni eksmisją.

– Ta spółdzielnia realizuje usługi na rzecz samorządu, m.in. sprzątają przystanki, remontują, to w ogóle bardzo dobra spółdzielnia – podkreśla Zbyszek Prałat. – A osoby w niej zatrudnione zaczęły mieć stabilną sytuację życiową.

N targach w Bąkowie przedsiębiorstwa społeczne pokazały, czym się zajmują. Było rękodzieło, produkty zielarskie, kulinaria, edytorskie i wiele innych.

Koło Gospodyń Wiejskich „Dobrzenianki” z Dobrzenia Wielkiego prezentowało swoje wyroby zielarskie – syropy na kaszel dla dzieci, maści, nalewki i wiele innych.

– Zbieramy zioła i same to wszystko robimy, a współczesny człowiek chętnie sięga po to co daje natura – mówiła Opowiecie.info przewodnicząca KGW, Gabriela Kollmann. – Ale jesteśmy ciekawe doświadczeń innych podmiotów ekonomii społecznej, które się tutaj wystawiają.

W Bąkowie nie zabrakło także spółdzielni socjalnej „Parasol” z Nysy, która powstała na bazie trzech stowarzyszeń. Łącząc siły stworzono sprawne przedsiębiorstwo świadczące usługi opiekuńcze seniorom, psychologiczno-pedagogiczne dzieciom i nauczycielom.

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęć– Targi przedsiębiorczości to możliwość wymiany doświadczeń, wysłuchania wielu rozmów – mówi prezes „Parasola” Marzena Głogowska-Szukszto. – Na takich spotkaniach spotykam fantastycznych ludzi, wymieniamy uwagi.

Z Nysy prezentował się także początkujący Zakład Aktywności Zawodowej, zatrudniający osoby niepełnosprawne.  Natomiast Warsztaty Terapii Zajęciowej z Uszyc w gminie Gorzów Śląski prezentowały ozdoby świąteczne, wieńce adwentowe i wiele innych.

– Na targach ekonomii społecznej jesteśmy pierwszy raz, chcieliśmy nasze prace pokazać – mówi Joanna Spodymek–Koberska, prowadząca WTZ w Uszycach.

Jak przedsiębiorstwo społeczne się utrzymuje i czy może sprzedać swoje produkty?

Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęć– Zapraszają nas na kiermasze, np. bożonarodzeniowe do Częstochowy, na giełdę do Wieruszowa – wyjaśnia Joanna Spodymek–Koberska. – Prowadzimy też sprzedaż na miejscu, wystawiamy się na naszej stronie internetowej. Okazuje się, że jest już w dobrym tonie, by kupić rękodzieło z WTZ. A my te pieniądze przeznaczamy na wyjazdy, teraz na przykład byliśmy w Sopocie, a także na spotkania integracyjne dla uczestników WTZ.

CISPOL, czyli Centrum Integracji Społecznej z Polanowic w gminie Byczyna, to weteran. Było organizatorem pierwszych Targów Ekonomii Społecznej w Opolu, a także organizator pierwszych Ogólnopolskich Targów Aktywnych Form Pomocy w 2012 roku. CISPOL wystawia się na każdych opolskich Targach Ekonomii Społecznej.

– Dla nas to bardzo ważne wydarzenie a dla wszystkich podmiotów ekonomii społecznej jest to ważny element promocji naszych codziennych działań – podkreśla Wioletta Kardas, szefowa CISPOL. – Przede wszystkim możemy się spotkać, porozmawiać i wymienić doświadczenia z innymi podmiotami reintegracji społecznej oraz podmiotami ekonomii społecznej.Przedsiębiorczość społeczna. Bez nich trudno się obejść w gminie. Galeria zdjęć

Szkoda, że nie wszyscy samorządowcy chcieli i mogli pojawić się w Bąkowie. W opinii niektórych przedsiębiorstwo społeczne uchodzi za mniej ważne, a prawdziwy biznes jest gdzie indziej. Jednak gdyby posłuchali znawców tematu, mogliby się przekonać, że bilans zysków jest ogromny. Większy niż im się teraz wydaje.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.