Ponad rok temu opisaliśmy historię wówczas 26-letniego Rajmunda z Kup, którego majątkiem zainteresowało się małżeństwo J. z dolnośląskiego. Takich osób wzbudzających ich zainteresowanie było więcej, warunek był jeden – tak, jak w przypadku Rajniego, bo tak nazywano go we wsi, musiały mieć majątek oraz być niezaradne życiowo. Nasze śledztwo dziennikarskie zainteresowało reporterów TVN Uwaga, którzy prześledzili dalsze losy mieszkańca Kup.

Gdzie przepadł Rajni z Kup? TVN ruszył tropem dziennikarskiego śledztwa Opowiecie.info

Na zdjęciu ekipa TVN Uwaga. Przygotowania do rozmowy z mec. Tomaszem Orgackim z Opola, który reprezentuje jedną z poszkodowanych osób.
fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

Małżeństwo J. zabrało ze sobą Rajniego do Gołańczy Pomorskiej, w zachodniopomorskim, gdzie kupili dom, a wcześniej sprzedali dom Rajniego w Kup i kilkanaście jego działek budowlanych. Zostało jeszcze kilka do sprzedania, a wartość wszystkich urzędnicy oszacowali na około 2,5 mln zł.

Rajni od małżeństwa J. dostaje teraz 300 złotych kieszonkowego miesięcznie i co jakiś czas butelkę wódki.

– Zajmujemy się trudnymi tematami, z którymi państwo sobie nie radzi, te tematy wymagają nagłośnienia – mówi Jakub Dreczka z TVN Uwaga. – Te tematy dopiero po nagłośnieniu nabierają tempa i włączają się organy ścigania, bo nie ma lepszego dowodu niż pokazanie pełnego spektrum dziejącej się patologii.

Małżeństwo J. dało się już poznać w województwie opolskim m.in. w Kup, w Siołkowicach, Popielowie i Lasowicach Wielkich. Każdy, kto miał z nimi kontakt, mógł się zderzyć z ich tupetem i poczuciem bezkarności. Nękali mnie, autorkę tekstów o Rajnim, budzili o 3 w nocy telefonami wyzwiskami, groźbami. Tak samo zachowywali się wobec adwokatów, urzędników, nie szczędząc im wyzwisk. W końcu opuścili Opolszczyznę, trafili do zachodniopomorskiego, gdzie w nowej wsi, wśród nowych sąsiadów, szybko dali się poznać z jak najgorszej strony.

– To awanturnicy, których się boimy – mówi mieszkaniec Gołańczy Pomorskiej, prosząc o zachowanie anonimowości, kiedy rozmawiamy przez telefon. – On potrafi rozpiąć rozporek i wyciągnąć przyrodzenie, kiedy chce kogoś obrazić. Nie patrzy, że wokoło młodzież i dzieci. Rzuca kamieniami, a ona, ta jego żona, krzykliwa baba, nie lepsza od niego.

Mieszkańcy Gołańczy Pomorskiej mówią, że ich wieś należała do wyjątkowo spokojnych. Wszystko się zmieniło za sprawą małżeństwa J., gdy kupili w ich wsi dom.

Kiedy dziennikarze z TVN podjechali pod dom małżeństwa J., tłumnie podeszli tam mieszkańcy Gołańczy Pomorskiej.

– On wyszedł do dziennikarzy w samych gaciach, tylko ten złoty łańcuch miał na szyi – opowiada Opowiecie.info nasz rozmówca z Gołańczy. – Wszyscy zaczęliśmy krzyczeć, gdzie jest Rajni, baliśmy się, co oni z nim zrobili, bo wiemy, że tam był poniewierany. Teraz po tym wydarzeniu w marcu, kiedy Rajni wbił sobie nóż, to się o niego boimy.

O tym jak małżeństwo J. wyszukiwało swoich „podopiecznych” pod wiejskimi sklepami wśród wysiadujących tam całymi dniami samotnymi mężczyznami, pisaliśmy w wielu artykułach. W pierwszym kontakcie wzbudzali zaufanie, demonstrując troskę o poszkodowane przez los osoby. Jednak, kiedy nie mogli osiągnąć swojego celu, zaczynały sypać się wyzwiska i groźby pod adresem tych, którzy nie chcieli spełnić ich życzeń. I wielu ulegało tej presji, jedni ze strachu, inni dla świętego spokoju. Tak było m.in. urzędniczkami, które małżeństwo J. nagrywało, więc dla świętego spokoju mówiły, gdzie w okolicy mieszka samotna wdowa, albo schorowany stary człowiek.

Czytaj o tym:

https://opowiecie.info/dziennikarskie-sledztwo-przekaz-nam-dom-a-potem-bruk/

https://opowiecie.info/sledztwo-dziennikarskie-rajni-juz-mieszka-a-domem-dysponuje-obca-kobieta/

– Zgodziłem się, że za dożywotnią opiekę udzielę im pełnomocnictwa do decydowania o moim majątku – przyznał nam Rajni w rozmowie przez telefon. – Nie wiedziałem, że będzie tak źle. Nie chcę być z nimi, chcę do Chudoby.

Rajni mógł z nami rozmawiać, bo mieszkańcy Gołańczy Pomorskiej podarowali mu telefon, żeby miał kontakt ze światem i w razie czego mógł wezwać pomoc.

Ale zanim Rajni trafił do Gołańczy, małżeństwo J. po sprzedaniu jego domu w Kup, przeniosło go do Chudoby w gminie Lasowice Wielkie. Do domu po samotnym Jyndrysku, którego wcześniej zawsze można było spotkać pod miejscowym sklepem.

Tam właśnie poznało Jyndryska małżeństwo J. a niedługo później zostali właścicielami należącego do niego połowy domu. Umieścili tam Rajniego, a dom w Dobrzeniu stał się własnością małżeństwa J. Potem chcieli też wymeldować Jyndryska z jego domu w Chudobie, ale to już im się nie powiodło. Kiedy upojonego alkoholem człowieka przywieźli do urzędu gminy, wójt kategorycznie odmówił wymeldowania .

Jyndrysek miał dostać pieniądze za sprzedany dom, 40 tys. zł, ale czy tak się stało?

– Jak miał dwadzieścia złotych, to wszyscy o tym wiedzieli – mówią mieszkańcy Chudoby. – Gdyby dostał czterdzieści tysięcy, to cały powiat by huczał. Ale cicho było, bo Jyndrysek był jak zawsze bez kasy.

Ostatecznie Jyndrysek trafił do schroniska dla bezdomnych.

Do sprawy Rajniego, Jyndryska i innych osób, którymi zainteresowało się małżeństwo J., wrócimy wkrótce. Poinformujemy także o emisji materiału na ten temat w TVN Uwaga.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.