– Mała retencja to jest zaledwie początek powrotu do natury – mówi Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu. – Wody jest w Polsce tyle, co kiedyś, tylko zaburzyliśmy jej obieg.

Dzisiaj rolnicy już wiedzą, że trzeba zatrzymać każdą ilość wody, żeby nie spłynęła do rzeki, bo stoimy przed katastrofą. A retencja to właśnie sposób zatrzymania wody.

– W przeszłości mała retencja, czyli zbiorniki wodne, były częścią krajobrazu wiejskiego – tłumaczy prezes opolskiej IR. – W oczkach i stawach gromadziła się deszczówka, topniejący śnieg, nad takim stawem była inna roślinność i ptactwo wodne. Nad takim rezerwuarem wilgoci panował całkiem inny klimat.

Takie zbiorniki wodne pełniły też funkcję rekreacyjną i przeciwpożarową.

– Potem pojawiły się hydranty, ale też duża ilość opadów dała ludziom niesłuszne przekonanie, że tak będzie zawsze – dodaje Marek Froelich. – Stawy w większości zasypano, bajorka osuszono, a to zmieniło klimat.

W Grudyni w przeszłości było 900 ha sadu, pomiędzy jabłoniami były zbiorniki retencyjne. Po to, by jabłoniom stwarzać wilgoć. Kolejni właściciele zredukowali sad do 100 hektarów, w konsekwencji zniknęły stawy.

– Te zbiorniki retencyjne dawały taki klimat, jakby człowiek był w lesie, zdroju – wspomina Marek Froelich.

Tam, gdzie wszystko zostało zabetonowane, zaasfaltowane, woda nie ma gdzie wsiąkać i spływa do rzek, a nimi – do Bałtyku.  Dzisiaj już wiadomo, że przez to obniżył się poziom wód gruntowych. Dziś też dla nikogo nie ulega wątpliwości, że trzeba odtworzyć tzw. małą retencję.

Dlatego w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa można składać wnioski o dotacje na tworzenie zbiorników retencyjnych.

– Program umożliwia tworzenie zbiorników o powierzchni do 5 tys. metrów kwadratowych i do trzech metrów głębokości bez konieczności ubiegania się o dodatkowe zezwolenia wodno-prawne – tłumaczy Marek Froelich. – Dotychczas był problem, bo kiedy składano wnioski o dofinansowanie „Małej retencji” w ARiMR, to oczekiwanie na zezwolenie wodno-prawne z Wód Polskich trwało zazwyczaj tak długo, że mijał termin składania wniosków. Teraz można ubiegać się o dofinansowanie w ARiMR, a zezwolenie wodno-prawne dostarczyć później.

Z kolei rolnicy skarżą się, że najtrudniej jest uzyskać zezwolenie wodno-prawne na kopanie studni głębinowych, których wodę wykorzystuje się do podlewania upraw. Jednak zdaniem prezesa izby nie jest to dobre rozwiązanie, bo woda ze studni głębinowych powinna być tylko do picia.

– Wody pitnej wszędzie jest coraz mniej, a w Polsce jest jej mniej niż w Egipcie, o czym piszą w czasopismach naukowych – podkreśla prezes opolskich rolników. – Więc trzeba o nią dbać.

W przeszłości sposobem na zatrzymanie wody były też zastawki na rowach melioracyjnych.

– Rowy melioracyjne, z zastawką betonową do piętrzenia wody, też można potraktować jako retencję, – zgadza się Marek Froelich. – Musimy odtworzyć to, co już było. To jedyny, sprawdzony sposób na walkę z susza. Tak historia zatoczyła koło…

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.