Ma miasto budżet jakiego nie miało nigdy w historii. Nie będziemy się wdawać w sesyjne rozgrywki i pogwarki: wiadomo było, że będzie przegłosowany.

Jako mieszkaniec Opola powinienem się cieszyć, że jest taki duży. Powinno to oznaczać, że będzie mi się lepiej i łatwiej żyło. Tak jest na całym normalnym świecie. Jednak wiem, że tutaj nie o to chodzi. Ostatnia sesja ratuszowa to był kolejny element kampanii wyborczej, kampanii obliczonej na brak zainteresowania ze strony mieszkańców Opola. Tak, na brak zainteresowania. Tych, którzy interesują  się tym, co naprawdę w mieście się dzieje, jest w granicach 5%. Tyle, ile wzięło udział w wyborach do rad dzielnic. Jeszcze mniej w konsultacjach społecznych przy powiększaniu Opola. Nawet przedłużający się remont ulicy Niemodlińskiej i totalnie zakorkowane miasto nie jest im w stanie popsuć dobrego samopoczucia. Pan prezydent szczerzy się do nich w przekazach medialnych, mówi, że jest fantastycznie, że będziemy mieli plażę miejska albo węzeł komunikacyjny koło dworca wschodniego (obie inwestycje podobnie poronione), albo że kupujemy 32 nowiuteńkie autobusy. Na fakt, że to diesle, a nie pojazdy elektryczne nikt nie zwraca uwagi. Jeszcze nikt się na ulicy od smogu w Opolu nie udusił.

Ma miasto budżet jakiego nie miało nigdy w historii. Ten budżet nie wziął się z powietrza. To nie jest budżet Wiśniewskiego, tylko budżet Kowalskiej i Nowaka.

Na myśl przychodzi od razu stwierdzenie ze spotkania Wiśniewskiego z mieszkańcami Czarnowąsów sprzed dwóch lat: „Dzieci się cieszą, gdy tata rabuś przynosi do domu bogate łupy”. Problem zaczyna się wówczas, gdy Jaś dostanie więcej, a Małgosia mniej. Nikt już nie pamięta o tych, którzy zostali obrabowani. Gdy podnoszą głowę i upominają się o swoje mogą liczyć co najwyżej na grube słowo. Ale Jaś z Małgosią będą sobie wydzierać małymi pazurkami co się tylko da, aż rozszarpią na strzępy.

Ma miasto budżet jakiego nie miało nigdy w historii. Budżet zdobyty łatwo, bo politycznie i od słabszych. Teraz okaże się, co się z tymi pieniędzmi stanie. W miejscu, gdzie dziś stoi galeria Solaris, wystawiono kiedyś za ciężkie pieniądze przedziwny bunkier. Ciekawe, ile będziemy musieli zapłacić za bunkier, który wybuduje się nam z tego właśnie budżetu.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.