Punkt Szczepień Powszechnych na opolskim lodowisku Toropol został uruchomiony 19 kwietnia, a ostatniego dnia maja kończy swoją działalność. Od 1 czerwca będzie działał w Przychodni Śródmieście przy ulicy Waryńskiego.

Zdrowie. Punkt masowych szczepień na Toropolu tylko do końca maja

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

Osoby, które przyjęły pierwszą dawkę szczepienia przeciwko Covid-19 w Toropolu, drugą mogą przyjąć w przychodni.

– To był termin pilotażowy, a ten punkt spełnił swoją rolę, zobaczyliśmy, jak to działa – tłumaczy dr hab. Tomasz Halski, dyrektor Przychodni Śródmieście. –  Teraz jest druga faza pilotażu, to czas przeniesienia tych placówek do normalnych miejsc, czyli do ośrodków zdrowia, szpitali i przychodni.

Tym samym lodowisko Tropol wraca do swojej podstawowej działalności, czyli na powrót staje się obiektem sportowym, a zawodnicy będą mogli wznowić treningi.

– Do końca czerwca to już wszyscy powinni być zaszczepieni pierwszą dawką – mówi dr Halski. – Potem zostaje już tylko druga dawka i jeszcze młodzież. To czas powrotu do normalnych warunków, żeby placówki odpowiedzialne za ochronę zdrowia prowadziły szczepienia u siebie.

Punkt na Toropolu od 19 kwietnia do 17 maja wykonał 7240 szczepień przeciw Covid-19. Koszt tych szczepień wyniósł ponad 443 tys. zł, które pokryje NFZ.

W samym Opolu zostało zaszczepionych ponad 93 tys. osób, ale z tego jedna trzecia jest spoza miasta. Do dzisiaj w całym województwie szczepionkę podano ponad 404 tysiącom Opolan.

Jeśli o chodzi o PSP na Toropolu, pojawiły się też informacje, zdementowane potem przez Urząd wojewódzki w Opolu, że punkt kończy działalność z powodu mocno ograniczonych dostaw szczepionek.

– Toropol w kwietniu i maju działał na 15-30 proc. swoich mocy przerobowych, więc możemy działać na Waryńskiego i nie ma sensu blokować wielkiej placówki, żeby dwa razy w tygodniu szczepić do 500 osób – tłumaczy dr hab. Tomasz Halicki. – Tych szczepionek było rzeczywiście za mało w stosunku do mocy przerobowych. Czy ktoś ponosi winę za niedobór? Można powiedzieć że to Pfizer, albo jeszcze ktoś inny, ale nie szukamy winnych, tylko najlepszych rozwiązań. I je razem z władzami Opola znajdujemy.

A co będzie jesienią, jeśli nadejdzie czwarta fala epidemii, bo wciąż wielu Polaków nie chce się zaszczepić?

– Żyjemy w czasach, gdzie trudno cokolwiek przewidzieć – odpowiada dr hab. Halski. – Musimy walczyć o powrót do normalności.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.