W kolejnej odsłonie naszego cyklu rozmawiamy z Teresą Ambroziak, która drugą kadencję pełni funkcję sołtyski wsi Kopalina. Pytamy o to, jak godzi ze sobą: działalność społeczną, pasję oraz sprawowanie opieki zastępczej nad dwojgiem maluchów.

– Od pięciu lat jestem na emeryturze, prywatnie jestem mamą czwórki, dorosłych już dzieci, a jakiś czas temu założyłam rodzinę zastępczą i obecnie mam jeszcze dwoje dzieci w wieku przedszkolnym, mam też dziewięcioro wnuków. Jestem założycielem Koła Gospodyń, sołtyską i członkiem zarządu Stowarzyszenia Kopalina.

Jak to się zaczęło?

– Mieszkaliśmy niedaleko Kątów Wrocławskich, a od 42 lat mieszkam w Kopalinie. Zawsze gdy coś się działo w naszej wsi, to pomagałam, lubiłam się udzielać np. przed dożynkami plotłyśmy korony. Aż przyszedł czas, że poprzedni sołtys nie chciał już kandydować i padło pytanie: ciekawe kto teraz będzie sołtysem? Wtedy pół żartem odpowiedziałam: a ja! Jakie było moje zdziwienie gdy odbyły się wybory i mieszkańcy rzeczywiście zagłosowali na mnie (śmiech). To był rok 2019 i od tego czasu pełnię funkcję sołtyski.

Jak wygląda sołtysowanie?

– Współpracujemy bardzo mocno z Urzędem Gminy w Pokoju i z panią wójt, która jest takim naszym dobrym duchem. Ogromnie wspiera nas GOKSiR, tutejsza jednostka OSP i nasz radny pan Tomasz. Mam również bardzo fajną radę sołecką, piszemy projekty, działamy, widać to zaangażowanie, nigdy nie muszę się dopraszać o pomoc tylko rzucam hasło, że jest robota i zaraz wszyscy odpowiadają. Nawet moje dzieci się angażują, te małe, większe, nawet moje wnuki. Gdy przygotowywaliśmy miejsce pod obecny plac zabaw to każdy, kto tylko mógł się angażował, nawet małe dzieci miały swoje grabki i pomagały. Ta współpraca z mieszkańcami jest cudowna. A co ciekawe tak było już od początku, nasza Kopalina jest bardzo zorganizowana. Gdy zostałam sołtysem to najpierw wycięliśmy zbędne krzewy, później przygotowaliśmy taką własną zatoczkę dla autobusów. Tutaj bardzo pomogła nam gmina, sfinansowała zabezpieczenia, przystanki i teraz nasze dzieci mogą bezpiecznie podróżować.

– Organizujemy festyny, majowy piknik rodzinny, Dzień Ziemniaka, często spotykamy się na placu i robimy wioskowego grilla, dla dzieci organizujemy Mikołajki czy bal przebierańców. W czerwcu wybieramy się na Bitwę Regionów, na której będziemy serwować śląską potrawę: ciapkraut z żeberkami. Dzieje się u nas bardzo dużo.

Skoro tak dużo się dzieje to co będzie dalej?

– Chcemy stworzyć boisko do siatkówki i koszykówki z podłożem bitumicznym. W przyszłym roku planujemy rozbudować nasz plac zabaw, marzę o stworzeniu małpiego gaju dla dzieci, żeby mogły się wspinać.

Jest Pani też rodziną zastępczą, jak to się stało?

– Kiedyś znajoma zabrała mnie do domu dziecka. Gdy weszłam i zobaczyłam te wszystkie dzieci, które podbiegły do mnie, chciały się przywitać, mówiły że czekały na mnie, jakbym była ich mamą – to wywróciło mój świat. Uznałam, że skoro mam teraz więcej wolnego czasu to chciałabym komuś pomóc. Bardzo wspierają mnie moje dzieci, które nigdy nie kwestionowały decyzji, że będąc już na emeryturze postanowiłam stworzyć rodzinę zastępczą. Czuję się spełniona i potrzebna, to jest wspaniałe, że w moim wieku ciągle jeszcze mogę zrobić coś dobrego

Jak wygląda Pani dzień?

– Wstaję o 5.30, szykuję dzieci do przedszkola, gotuję, sprzątam, piorę, w międzyczasie zadzwoni telefon, że coś trzeba załatwić, pojechać do Urzędu. Tu przywieźli materiały na plac zabaw, albo trzeba na naszej siłowni coś posprzątać czy wyplewić teren wokół przystanków. Muszę też prywatne sprawy załatwić, pojechać z dziećmi do lekarza itp. Ale najważniejsze, że każdy dzień spędzam z humorem, uśmiechem na twarzy, nie narzekam i daję radę.

A znajduje Pani chwilę czasu wolnego?

– Kocham przyrodę, kwiaty, ptaki to jest moja odskocznia. Gdy mam wolną chwilę to uciekam do mojego ogrodu, ale tam też zawsze coś robię i wykorzystuję czas do maksimum. Lubię szyć, co często się przydaje gdy trzeba zrobić dzieciom np. kostiumy do przedszkola. Kiedyś czytałam dużo książek, ale teraz zwyczajnie nie mam na to czasu.

Skąd energia na to wszystko?

– Sama się zastanawiam, myślę że te siły, energia płyną do mnie z góry. Zawsze dziękuję Bogu, za każdy dzień i proszę go o zdrowie i siły. Kiedyś zdarzało się, że coś mnie bolało, marudziłam, a teraz ja nie mam czasu chorować. Gdy przychodzi wieczór to myślę, szkoda że ten dzień tak szybko się skończył, bo jeszcze coś chciałabym zrobić.

Czego można Pani życzyć?

– Przede wszystkim zdrowia, bo siły to ja w sobie mam. Chciałabym zdążyć jeszcze wychować moje dzieci, zobaczyć jak dorastają i ich życie się zmienia. Zdecydowanie, zdrowie wystarczy, bo całą resztę z pomocą rodziny i mieszkańców zrobię.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie