W opolskich więzieniach przywrócono już widzenia ze skazanymi, oprócz tych najbardziej pożądanych, czyli sam na sam, kiedy np. odwiedzająca żona, czy partnerka mogła pobyć ze swoim mężczyzną w osobnym pokoju bez dozoru. Te widzenia, nazywane też „małżeńskimi”, to coś ekstra, na które skazany musiał sobie zasłużyć.

Pandemia sprawiła, że przez cztery miesiące w zakładach karnych obowiązywał całkowity zakaz widzeń, co nie wpływało dobrze na psychikę skazanych i atmosferę w zakładach karnych. W końcu widzenia wróciły, ale już nie są takie same, jak do marca.

– Od sierpnia skazanych mogą odwiedzać ich bliscy – mówi ppor. Dawid Makowski, rzecznik dyrektora aresztu śledczego w Opolu. – Odwiedziny muszą się jednak odbywać przy zachowaniu rygorów epidemicznych, chodzi tu o zapewnienie bezpieczeństwa zarówno osadzonym, tak i funkcjonariuszom.

Obecnie skazanego może odwiedzić tylko jedna osoba dorosła, takie widzenie może trwać maksimum 60 minut. Podczas widzeń obowiązuje całkowity zakaz kontaktu fizycznego ze skazanym, a tak on, jak i osoba go odwiedzająca muszą mieć maseczki zasłaniające twarz. Właśnie ze względów na te rygory nie mogły zostać przywrócone widzenia sam na sam, nazywane też intymnymi, bo z założenia zakładały kontakt fizyczny, i to najbardziej bliski z możliwych.

– Te widzenia w oddzielnym pomieszczeniu bez osoby dozorującej zawsze były formą nagrody, a o takiej nagrodzie zawsze decydował wychowawca i dyrektor jednostki – dodaje ppor. Dawid Makowski. – W tej chwili tych widzeń bez dozoru nie ma ze względu na zachowanie bezpieczeństwa epidemicznego.

W takim pokoju bez dozoru, czyli sam na sam, jest dostęp do ciepłej wody, jest stolik, przy którym można wypić herbatę oraz łóżko.

Czy przedłużający się brak spotkań bez dozoru wpływa na skazanych?

– Znaczna część osadzonych rozumie wprowadzone ograniczenia, że tu chodzi o to, by zadbać o ich bezpieczeństwo oraz i ich rodzin – mówi rzecznik aresztu śledczego w Opolu. –  Indywidualnie osadzeni odczuwają jednak brak tego typu spotkań.

To, kiedy zostaną przywrócone widzenia sam na sam, zależy od sytuacji pandemicznej, a ta od kilku tygodni drastycznie się pogarsza. Spotkań intymnych nie należy się więc spodziewać przez najbliższych kilka miesięcy.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.