W najbliższy wtorek rada nadzorcza WiK w Opolu zdecyduje, czy ujawnić raport zewnętrznej komisji, która badała sprawę mobbingu w spółce. Teraz kieruje nią tylko jeden członek zarządu, co stanowi kolejne zmartwienie dla rady. I nie wiadomo, co jeszcze przyniesie wojna o tą strategiczną dla miasta spółkę.       

Afera w opolskim WiK: zarząd stopniał w oczachW spółce Wodociągi i Kanalizacja w Opolu doszło do kuriozalnej sytuacji. Z czterech członków zarządu został jeden, Paweł Kawecki. Prezes, Ireneusz Jaki, jest zawieszony przez radę nadzorczą WiK, a wiceprezesów Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia zawiesiła… prokuratura.

Prokuratura Okręgowa w Świdnicy postawiła Agnieszce Maślak i Sebastianowi Paroniowi zarzuty niegospodarności, na kwotę 2,65 mln zł i tytułem środka zapobiegawczego zawiesiła ich w czynnościach członków zarządu WiK. Tym sposobem spółką jednoosobowo kieruje obecnie Paweł Kawecki, były prezes zarządu Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Prudniku. Uspokaja on, że wszystko jest pod kontrolą (jego oświadczenie zamieszczamy w dalszej części tekstu).

Kiedy pod koniec Rada Nadzorcza WiK powołała Kaweckiego do zarządu (składającego się z Maślak, Paronia i zawieszonego Jakiego), pod adresem ratusza i rady padły zarzuty, że to rozrzutność i niepotrzebne koszty dla spółki. Tymczasem, gdyby nie ta decyzja, dziś strategiczna dla miasta spółka pozostałaby bez kierownictwa. Z nieoficjalnych informacji Opowiecie.info wynika, że właśnie takiego obrotu sprawy spodziewały się władze Opola oraz rada nadzorcza WiK (czyli decyzji prokuratury o zawieszeniu Maślak i Paronia), stąd powołanie do zarządu Pawła Kaweckiego, nieuwikłanego w konflikt w spółce.

Konflikt wybuchł na początku kwietnia, kiedy prezes Ireneusz Jaki, syn europosła Patryka Jakiego z Solidarnej Polski, złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia w związku z nieudanym ubiegłorocznym przetargiem na dostawę prądu dla WiK.

Przetarg wygrała firma Elektrix, która szybko jednak zerwała umowę, ponieważ ze względu na rosnące ceny energii elektrycznej nie byłaby w stanie dostarczać prąd do WiK po ustalonych cenach. W wypadku zerwania umowy Elektrix miał zapłacić 3,65 mln zł kary, jednak w wyniku ugody zapłacił tylko milion. Prezes Jaki twierdzi, że tę niekorzystną ugodę dla WiK zawarli wiceprezesi Maślak i Paroń i powiadomił o tym prokuraturę.

Sebastian Paroń w wypowiedzi dla ratuszowego „Czasu na Opole” te zarzuty skomentował tak: Ugoda jest dla spółki bardzo dobra. Dostaliśmy od Elektrixu milion zł odszkodowania, choć sama umowa z Elektrixem trwała tylko kilka dni. Na dodatek warunki ugody zaakceptował też prezes Jaki, tylko chyba o tym zapomniał”.      

Po doniesieniu złożonym przez prezesa WiK nastąpiła fala wzajemnych oskarżeń, do prokuratury wpłynęło też doniesienie Maślak i Paronia, dotyczące podejrzenia mobbingu wobec pracowników ze strony prezesa Jakiego.

Afera w WiK ma też drugie tło, polityczne, związane z narastającym konfliktem prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego z posłem Januszem Kowalskim i europosłem Patrykiem Jakim. Obaj pomogli wydatnie wygrać Wiśniewskiemu wybory prezydenckie w 2014 roku. Jednym ze skutków tego sojuszu była posada prezesa WiK dla Ireneusza Jakiego, ojca Patryka. Potem jednak drogi prezydenta Opola i opolskich polityków Solidarnej Polski zaczęły się stopniowo rozchodzić, aż nastąpiła otwarta wojna.  Rok temu ratusz skierował do zarządu spółki Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia, żeby patrzyli, jak Ireneusz Jaki kieruje spółką.

Wzajemne oskarżenia i zarzuty, które obie strony konfliktu stanowczo odrzucają, sparaliżowały pracę zarządu, wobec czego 26 maja rada nadzorcza WiK zawiesiła na trzy miesiące prezesa Ireneusza Jakiego. Czytaj: https://opowiecie.info/ireneusz-prezes-wodociagow-kanalizacji-opolu-zostal-zawieszony/

Rada nadzorcza powołała też zewnętrzną, niezależną komisję, żeby zbadała, czy w WiK dochodziło do mobbingu. M.in. na podstawie raportu tej komisji 26 sierpnia rada ponownie zawiesiła prezesa na kolejne trzy miesiące. Czytaj: https://opowiecie.info/ireneusz-zawieszony-kolejne-miesiace/

Jednocześnie w WiK kontrolę poselską rozpoczął Witold Zembaczyński, opolski poseł Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodniczący „Nowoczesnej”. Czytaj: https://opowiecie.info/posel-zembaczynski-prezesa-jakiego-opolskim-wik-kwitlo-bizancjum/

Ostatnia decyzja prokuratury zrodziła obawę, czy spółka będzie mogła funkcjonować pod jednoosobowym kierownictwem. Paweł Kawecki w przysłanym do redakcji Opowiecie.info oświadczeniu zapewnia, że tak. Oto jego treść:

Afera w opolskim WiK: zarząd stopniał w oczach„Sytuacja finansowa w spółce jest stabilna, zarówno pod kątem finansowym, jak i organizacyjnym. Wszelkie procesy realizowane przez spółkę zachodzą w sposób niezakłócony. Osobiście, jako członek zarządu, odpowiadam w tej chwili za pracę spółki.

W związku z zasadą domniemania niewinności, a także przeprowadzoną przez RN WiK kontrolą (przyjętą jednogłośnie przez członków RN) uznaję, że zarzuty prokuratury nie znajdują potwierdzenia w faktach. W świetle ustaleń RN nie było podstawy do wyboru kolejnej oferty przetargowej, gdyż najkorzystniejszą przedstawiła firma Elektrix. Taką rekomendację zarządowi przedstawiła komisja przetargowa. Trudno też winić zarząd spółki za to, że Elektrix jednostronnie zerwał umowę. Podobnie jest z radykalnym wzrostem cen energii. Ten dotyka dziś wszystkich. Wykazywanie hipotetycznej straty na cenach prądu jest nietrafne, m.in. ze względu na to, że spółka płaci za prąd ceny niższe, niż te obecne na rynku, co oznacza, że zarząd przysporzył spółce zysk, a nie stratę.

Przypominam, że do tej samej prokuratury trafiły doniesienia na Ireneusza Jakiego, zawieszonego prezesa zarządu spółki, które złożyli członkowie zarządu spółki WiK. Dotyczyły one mobbingu i psychicznego nękania pracowników spółki.

Ponadto w minionym tygodniu w kolejnym zawiadomieniu podniesiono sprawę przetargu na zakup specjalistycznego sprzętu dla spółki, w którym w wątpliwych okolicznościach na mocy decyzji prezesa Jakiego odrzucono najtańszą ofertę, kupując sprzęt droższy za 5 mln zł. Sprzęt ten nie jest efektywnie wykorzystywany i nie ma ekonomicznego uzasadnienia dla dalszej jego eksploatacji.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Annę Habzdę, przewodniczącą Rady Nadzorczej WIK.

Czy rada w tej nowej sytuacji, kiedy pozostał tylko jeden członek zarządu WiK, dla bezpieczeństwa tej strategicznej firmy dla Opola, zamierza podjąć jakieś nadzwyczajne kroki?

– 13 września jest posiedzenie Rady Nadzorczej i tym problemem się zajmiemy – mówi Anna Habzda. – W związku z tym, że sprawy dzieją się dynamicznie, będzie toczyła się rozmowa w sprawie delegowania do zarządu członka rady, albo mianowania nowego członka zarządu. Dyskutujemy o tym cały czas. Jako rada jakąś decyzję na najbliższym posiedzeniu musimy podjąć.

Czy to zawieszenie członków zarządu przez prokuraturę było uprawnione?

– Nie komentujemy postanowień prokuratora, z tej strony komentarza ze strony Rady Nadzorczej nie będzie – podkreśla Anna Habzda. – Temu służy zażalenie na decyzję prokuratury i członkowie zarządu takie zażalenie złożą.

Czy rada ma zastrzeżenia do tego, w jaki sposób tę sprawę prowadzi prokuratura w Świdnicy?

– Na niektóre sprawy nie mamy wpływu, możemy się tylko przyglądać – mówi przewodnicząca Rady Nadzorczej WiK. – I podejmować takie kroki, żeby spółka dobrze funkcjonowała, bo to jest naszym zadaniem.

Zewnętrzna komisja badała sprawę mobbingu w WiK i sporządziła już raport. Choć jest on poufny, to wyciekł już do mediów, w jego posiadanie wszedł też Ireneusz Jaki. Czy w tej sytuacji rada nadzorcza nie powinna upublicznić tego raportu?

– To także będzie przedmiotem najbliższego posiedzenia Rady Nadzorczej, jej członkowie podejmą decyzję, czy ujawnić treść raportu i przekazać go do publicznej wiadomości – odpowiada Anna Habzda.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.