Ciekawe, jak długo opolanie będą bezkrytycznie patrzeć na działania Wiśniewskiego? Jak długo blichtr, którym pokrywa swe brudy, będzie zakłócał tak wielu mieszkańcom prawdziwy obraz jego działań?

Czy dopiero wówczas, gdy na lata rozkopie naszą własną ulicę zatrzymamy się i skonstatujemy, że coś jest nie tak? Czy dopiero wówczas, gdy zetnie drzewo, które dawało nam latem upragniony cień albo gdy szefem naszej firmy zrobi niekompetentnego idiotę? Czy musi doprowadzić do tego, żeby w mieście nie dało się oddychać? Czy konieczne jest takie skłócenie mieszkańców, by rzeczywiście wszyscy byli za upowszechnieniem prawa do posiadania broni?

Czy obudzimy się dopiero wówczas, gdy miasto będzie betonową pustynią pełną smrodzących diesli? Czy świadomość nasza wróci dopiero wtedy, gdy nam zmieni adres, podwyższy opłaty, narazi na koszty, utrudni normalne funkcjonowanie, zrobi z nas idiotów i będzie twierdził, że to dla naszego dobra?

Czy musi to dotknąć nas bezpośrednio?

To miniatura tego, co dzieje się w kraju. „Dobra zmiana” w Opolu niczym się nie różni od „Dobrej zmiany” w Polsce. Tu odchodzi Pietrucha z Rolem – tam Macierewicz z Szyszką. Tu się lekceważy uchwały rad dzielnic – tam wyroki Trybunału Konstytucyjnego.

Czy wszyscy musimy odczuć na własnej skórze efekty jego działalności? I czy wówczas, gdy już się to stanie, będziemy się dalej uśmiechać i chwalić go za jego „skuteczność i energię”?

Skłócił się już ze wszystkimi – wcześniej dzieląc nas. Teraz wraz z garstką pretorian, uzbrojony w stek frazesów liczy, że ludziom nie zależy na tym, co nie dotknęło ich osobiście, i że wystarczy im obiecać stadion, by zdobyć poklask.

Jeśli tak, to może istotnie Opole nie zasługuje na nic innego…

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.